Sandro Kulenović, Carlitos, Legia Warszawa

i

Autor: Cyfra Sport Sandro Kulenović i Carlitos

Dziś mecz Rangersów z Legią. Szkocka prasa ostrzega przed Carlitosem

2019-08-29 13:15

Z jednej strony szkocka prasa poświęca dużo miejsca meczowi Glasgow Rangers z Legią, ale z drugiej nie mniej pisze się tu już o niedzielnych derbach z Celtikiem. To drugie spotkanie, zdaniem niektórych, może mieć pewien wpływ na to co dziś wieczorem wydarzy się na Ibrox Park. Część polskich kibiców liczy, że piłkarze Rangers będą już myślami przy Celticu. "Nawet nie próbujcie myśleć o Celticu już teraz" - ostrzega jednak swoich graczy na łamach szkockiej prasy trener Rangersów, Steven Gerrard. "SE" zajrzał do największych szkockich tytułów, aby sprawdzić co pisze się w Glasgow o dzisiejszym starciu.

Pogoda w Glasgow jest dość ponura. Chłodno, deszczowo, wietrznie, zupełne przeciwieństwo tego z czym mamy do czynienia ostatnio w Polsce. W pewnym sensie takie też są nastroje wśród działaczy Glasgow Rangers, którzy mają bardzo duże kłopoty i obawy ze względu na zachowanie swoich kibiców. Ci trafili ostatnio pod lupę UEFA za wykonywanie "sekciarskich piosenek". UEFA nałożyła już karę - na meczu z Legią zamknięty będzie jeden z sektorów, na 3 tysiące widzów, ale działacze Rangersów obawiają się, że to dopiero początek kłopotów. Ten temat jest mocno obecny w dzisiejszej szkockiej prasie. Pierwszą karę Szkoci dostali za śpiewy w trakcie meczu z St Joseph z Gibraltaru. UEFA odnotowała jednak, że również w trakcie meczu w Warszawie to zachowanie się powtórzyło, za co Rangers dostaną kolejną karę. Ich działacze prewencyjnie podjęli decyzję, że nie będą występowali o bilety dla swoich kibiców na kolejny wyjazdowy mecz w pucharach. W szkockiej prasie widać wyraźną obawę, że jeśli takie zachowanie się powtórzy, to kolejny mecz na Ibrox Park będzie rozegrany bez udziału kibiców.
Rangersi wydali wczoraj wieczorem mocne oświadczenie. "Ci ludzie muszą zrozumieć, że niszczą nasz klub. Jeśli na meczu z Legią takie zachowanie znów się powtórzy, stadion może zostać zamknięty" - oto fragment tego oświadczenia. "Poinformowaliśmy UEFA, że nie wystąpimy o bilety na kolejny wyjazdowy mecz. Niestety, wielu ucierpi przez złe zachowanie grupki osób".

Prasa w Glasgow

i

Autor: Piotr Koźmińśki

Przechodząc do aspektów stricte sportowych, miejscowe media oczywiście najwięcej miejsca poświęcają gospodarzom, odnotowano też jednak konferencję prasową Aleksandara Vukovicia. Serbski trener Legii komplementował miejscowych fanów, mówił, że te trzy tysiące mniej widzów nie ma znaczenia, bo widział słynny film "Braveheart" i wie, że Szkoci potrafią się zmobilizować. "Vuko" tradycyjnie dostał też na spotkaniu z prasą pytanie o Carlitosa, który najpewniej zacznie dziś mecz na ławce rezerwowych. Miejscowi dziennikarze i tak to w nim widzą główne niebezpieczeństwo, bo tekst o Legii jest okraszony zdjęciem Hiszpana, któremu nadano przydomek "DangerMan" czyli "Niebezpieczny człowiek".  Napastnikowi Legii problemów ostatnio nie brakuje, bo, jak się okazało, ławka rezerwowych w Legii to nie jedyny jego problem. Na zapalenie opon mózgowych zachorował jego brat Rubio, któremu niedawno Carlitos pomógł przejść do Cracovii. Po dzisiejszym meczu zapewne odżyje też sprawa jego ewentualnego transferu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, choć na razie nikt w Legii nad tym się nie zastanawia. Liczy się tylko to co tu i teraz, czyli walka o fazę grupową Ligi Europy.

Prasa w Glasgow

i

Autor: Piotr Koźmińśki

Jeśli chodzi o nastroje wśród kibiców i osób towarzyszących Legii to daje się wyczuć sporą niepewność, wielkie oczekiwanie, ale też nutkę optymizmu. Najczęściej typowany wynik to 1:1, czyli taki, który Legii bardzo pasuje. - Nie przyjechaliśmy tu podziwiać Ibrox Park. Przyjechaliśmy odczuć coś na kształt euforii, a wynik 1:1 w taką euforię by nas wprawił - podkreślał na konferencji prasowej Aleksandar Vuković.
W szkockich mediach króluje oczywiście jego vis a vis, czyli Steven Gerrard. Dziennik The Scottish Sun tytułuje zapis jego konferencji prasowej słowami "Nawet nie myślcie o Celtiku" - w ten sposób Anglik przypomina swoim graczom, że niedzielne derby muszą poczekać, że teraz liczy się tylko starcie z Legią. Derek McGregor, który napisał ten artykuł, nazwał Legię "Polish giants", czyli "polscy giganci". A wspomniany Gerrard cały czas apeluje, aby nie myśleć o Old Firm derby, również z tego powodu, że to dopiero początek ligowego sezonu i ich wynik o niczym jeszcze nie zadecyduje. "Wciąż będą "tony" futbolu do rozegrania" - podkreśla angielski trener.
W jakimś sensie ten mecz ma podobne znaczenie dla obu zespołów z finansowego punktu widzenia. Zarówno Legia, jak i Rangersi, którzy dokonali przed sezonem wielu zakupów, potrzebują pieniędzy za awans do fazy grupowej Ligi Europy. Dziennik "Daily Record" używa nawet określenia "lukratywny" w odniesieniu do ewentualnego awansu. Kto sięgnie po te pieniądze? Wieczorem wszystko będzie już jasne.

Prasa w Glasgow

i

Autor: Piotr Koźmińśki
Najnowsze