Jagiellonia Białystok w sezonie 2017/18 do końca walczyła o mistrzostwo Polski. Na finiszu okazała się jednak słabsza od Legii Warszawa i musiała zadowolić się srebrnymi medalami. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Co prawda Jaga nie ma szans na Ligę Mistrzów, ale jako ostatnia zaczęła walkę w międzynarodowych rozgrywkach. W czwartek zagrała w eliminacjach Ligi Europy z portugalskim Rio Ave. Kilka dni po porażce na stadionie przy ulicy Słonecznej z Lechią Gdańsk 0:1 w ramach Ekstralasy, przyszedł czas na naprawdę poważny sprawdzian i test formy po letnich przygotowaniach.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem hiszpańskiego arbitra nad Białymstokiem przetoczyła się ogromna ulewa. Choć trwała tylko około dziesięciu minut, to kompletnie zalała murawę obiektu przy Słonecznej. To skutecznie przeszkodziło Rio Ave w skutecznym konstruowaniu ataków po ziemi. Plan "Aveiros" runał więc w gruzach, a do głosu doszła Jagiellonia. Jaga w dziewiątej minucie wyprowadziła niespodziewany cios. Piłkę z głębi pola zagrał Przemysław Frankowski. Błąd popełnił stoper Portugalczyków, a z jego pleców wyskoczył Mateusz Machaj. Ten ostatni pognał na bramkę przyjezdnych i nie pomylił się w sytuacji sam na sam, dając zółto-czerwonym prowadzenie 1:0.
W kolejnych minutach optyczna przewaga Rio Ave powiększała się coraz bardziej. Obrońcy z Podlasia mieli sporo problemów z dynamicznymi ofensywnymi piłkarzami z Portugalii. Kilka razy szczęścia próbował Gelson. "Aveiros" nie przeszkadzała nawet absencja Lopesa. Jeden z liderów musiał zejść z boiska po starciu z Tarasem Romanczukiem. Najgroźniej zrobiło się w samej końcówce pierwszej części gry za sprawą Galeno i... Mitrovicia. Pierwszy z nich był bliski gola z rzutu wolnego. Obrońca Jagi z kolei tak wybił piłkę, że trafiła w słupek bramki Kelemena. Ostatecznie golkiper z Białegostoku zachował czyste konto do przerwy, a jego ekipa utrzymała prowadzenie 1:0.
W drugiej połowie przewaga Portugalczyków nie była już tak widoczna. Oczywiście, dalej się utrzymywała, ale Jaga wyraźnie zwarła szyki w defensywie i nie pozwalała na bardziej klarowne okazje. Sama mogła podwyższyć prowadzenie, gdy na około dwadzieścia minut przed końcem świetnym podaniem w pole karne popisał się Novikovas. Litwin zacentrował wprost na Bartosza Kwietnia, który znajdował się na piątym metrze. Ten jednak zamiast głową uderzał nogą i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po drugiej stronie groźnie było tak naprawdę raz, gdy Marian Kelemen popisał się niesamowitą paradą i uchronił białostoczan od utraty bramki.
W końcówce Jaga starała się grać na czas. To jej się udało. Tym samym do ostatniego gwizdka dowiozła prowadzenie 1:0 i przed rewanżem jest w minimalnie lepszej sytuacji. W Portugalii będzie jednak bardzo trudno. W czwartek Rio Ave udowodniło bowiem, że jest bardzo dobrym i jakościowym zespołem.
Jagiellonia Białystok - Rio Ave 1:0 (1:0)
Bramka: Mateusz Machaj 9
Żółte kartki: Kwiecień, Romanczuk - Gabrielzinho
Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme - Romanczuk, Kwiecień (75. Grzyb) - Machaj (72. Pospisil), Frankowski, Novikovas (83. Klimala) - Sheridan
Rio Ave: Makaridze - Borevković, Monte, Buatu - Gabrielzinho, Leandrinho, Tarantini (76. Schmidt), Reis - Gelson, Lopes (18. Moreira), Galeno (81. Furtado)
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin