Słowa Pinto da Costy trzeba traktować poważnie. To najpotężniejsza postać portugalskiej piłki, za sterami FC Porto stoi od blisko 30 lat, z uwagi na swoją pozycję nazywany jest "Papieżem". To pod jego wodzą "Smoki" wyrosły na drużynę europejskiego formatu.
Ostatnie wielkie międzynarodowe sukcesy prezesa Porto związane były z trenerską kadencją Jose Mourinho. W 2003 roku Porto zdobyło Puchar UEFA, rok później wygrało Ligę Mistrzów. Czy tym razem będzie podobnie?
Przeczytaj koniecznie: Lukas Sinkiewicz chce przypomnieć się Smudzie
- Nie mogę obiecać zwycięstwa w Lidze Mistrzów, ale mogę zapewnić, że żaden z naszych kluczowych zawodników z klubu nie odejdzie - mówił Pinto da Costa tuż po wygranym finale Ligi Europejskiej.
A co z trenerem? Andre Villas-Boas znalazł się na celowniku wielkich europejskich klubów, które bardzo chciałyby go zatrudnić już teraz. - Tego właśnie nie rozumiem. To przecież my jesteśmy wielkim europejskim klubem, a Villas-Boas już u nas pracuje. Więc po co mielibyśmy się starać o jego zatrudnienie? - komentuje w swoim stylu prezes FC Porto.