Schalke oferuje Sobocie trzyletni kontrakt i zarobki w wysokości miliona euro rocznie. Niemiecki klub awansował do Ligi Mistrzów i właśnie po tym sukcesie zapadła ostateczna decyzja dotycząca pozyskania Polaka.
- Działacze Schalke siedzieli na tykającej bombie. Gdyby klub z zagłębia Ruhry odpadł w rywalizacji z PAOK-iem, to przez brak awansu do Champions League straciłby 30 milionów euro. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i temat sprowadzenia Soboty nabrał realnych kształtów - twierdzi Tomasz Hajto (41 l.), w przeszłości kapitan Schalke.
>>> Nie ma odwołania, Fenerbahce nie zagra w Lidze Europejskiej
To właśnie Hajtę szefowie "Górników" poprosili o kontakt z zawodnikiem Śląska. Tyle że Schalke ma zdeterminowanych konkurentów, również w Bundeslidze. Do Wrocławia miał wczoraj przyjechać dyrektor Werderu, by namawiać Sobotę do przyjęcia oferty z Bremy.
Jeszcze bardziej napaleni na pomocnika Śląska są działacze Club Brugge. Dyrektor sportowy tego klubu chciał, by Polak zameldował się w Belgii już we wtorek. Był nawet gotów sam przyjechać po reprezentanta Polski, aby... ratować swoją posadę, bo jego notowania w klubie po odpadnięciu z Ligi Europy (o czym zadecydowały gole Soboty) są bardzo niskie.
Na pomocnika Śląska parol zagięli też Anglicy z West Bromwich Albion, choć, podobnie jak Belgowie, mają mniejsze szanse, bo posiadający niemieckie obywatelstwo i mówiący w tym języku Sobota chce kontynuować karierę właśnie w Bundeslidze.
Nie przegap!
Śląsk - Sevilla, dziś, 20.45, Polsat Sport