- Przed pierwszym meczem mówiłem, że szanse są jednakowe i zdania nie zmieniam. Standard to nie jest jakiś superzespół. Wystarczy spojrzeć na ich ostatni ligowy mecz z przeciętnym Waregem. Przegrali 2:4, a trzy gole stracili po rzutach rożnych. Zapominają o kryciu, odpuszczają rywalom. Wisła powinna to wykorzystać - przekonuje Lubański, który liczy przede wszystkim na szybkość graczy mistrza Polski.
Cieszy forma Genkowa
- Standard zaatakuje i się odsłoni. A wtedy do akcji powinni wejść szybcy piłkarze Wisły. Liczę na Maora Meliksona, który dobrze wie, o co w takiej piłce chodzi. Podoba mi się też forma Cwetana Genkowa. Strzelił gola w Krakowie, może strzelić i w Liege - typuje Lubański i przyznaje, że w tym meczu przydałby się Małecki. - To piłkarz stworzony do szybkich kontrataków, ale skoro klub zdecydował się odsunąć go do końca sezonu, to nie ma co polemizować z taką decyzją. Widocznie sprawa była na tyle poważna, że tak dotkliwe sankcje uznano za niezbędne. Z Małeckim czy bez, moja opinia się jednak nie zmienia. Standard to zespół jak najbardziej do ugryzienia przez Wisłę.
Jaliens odegra się na Bolacie?
To będzie szczególny mecz dla Juniora Diaza, który jako gracz Club Brugge grał niedawno na stadionie Standardu i zremisował 2:2. Taki wynik dałby Wiśle awans. A w następnej rundzie może już czekać... klub Diaza, Club Brugge, który ma do odrobienia tylko jedną bramkę w starciu z Hannoverem (1:2). Rachunki do wyrównania ma z kolei inny wiślak, Kew Jaliens, który może zagrać na środku obrony zamiast Michała Czekaja (pauzuje za czerwoną kartkę). Holender wystąpił kiedyś w meczu Ligi Mistrzów UEFA w barwach AZ Alkmaar, a jego zespół stracił ważnego gola w końcówce meczu. Strzelił go... bramkarz Standardu Sinan Bolat.