Samuel Stefanik od lipca jest ofensywnym pomocnikiem Spartaka Trnawa. Ma jednak ogromne doświadczenie i wiedzę o polskiej piłce, zebraną przez prawie sześć lat występów w polskich ligach. - Do dziś zdarza mi się oglądać transmisje z meczów ekstraklasy. Cieszą się u nas całkiem sporą popularnością – przyznaje w długiej rozmowie z „Super Expressem”. W kontekście rywalizacji pucharowej bardzo docenia Iviego Lopeza. Ale nie tylko w Hiszpanie upatruje zagrożenie dla bramki Spartaka w meczu z Rakowem.
Marek Papszun przed meczem ze Spartakiem Trnawa. Trener Rakowa stawia sprawę jasno
Raków gromi FK Astana w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji
- Bardzo niebezpiecznym napastnikiem jest Vladislavs Gutkovskis – oznajmia Stefanik. I wie, co mówi; w poprzedniej dekadzie, będąc piłkarzem Termaliki, przez dwa lata zasiadał obok Łotysza w jednej szatni. I uż wtedy doceniał jego klasę. - „Gutek” bardzo młody jeszcze wtedy był, ale już miał zadatki na grę nawet na Zachodzie. Wiedziałem, że Termalica nie będzie jego ostatnim klubem. Często borykał się w tym okresie z kontuzjami, ale bramki już zdobywał. Nieźle się z nim rozumiałem na boisku; czasem nawet wolałem mu podać, niż kończyć akcję samemu – podkreśla Słowak.
Trener Lecha podzielił szanse przed rywalizacją z Islandczykami. A potem... złapał się za głowę
Od tamtej pory łotewski snajper – zwłaszcza po przeprowadzce pod Jasną Górę – znacząco rozwinął swe piłkarskie atuty. - Szybki, silny, ma dobre wykończenie obiema nogami, głową. Dziś to napastnik kompleksowy – uważa Stefanik. Kontakt z dawnym kumplem z szatni w Niecieczy ma obecnie niewielki, ale – jak podkreśla – uważnie obserwuje jego boiskową przygodę. - Życzę mu jeszcze wielu bramek, ale... nie w tym dwumeczu – dodaje z uśmiechem słowacki pomocnik Spartaka.