Teoretycznie faworytem tego spotkania powinien być Arsenal, ale po ostatnich słabych występach tego zespołu w Premier League ciężko stawiać na "Kanonierów". Zwłaszcza że po porażce 2:8 z Manchesterem United morale piłkarzy Arsenalu i Wojtka Szczęsnego poszło zdecydowanie w dół.
- Na zgrupowaniu reprezentacji Polski pytałem Wojtka o ten feralny mecz, w którym puścił osiem bramek. Szkoda, że aż tyle ich wpadło, tym bardziej że przy żadnej nie zawinił. Wiem jednak, że szybko wymaże to z pamięci. W meczu z Arsenalem czeka nas może nie wojna, ale bardzo zacięty pojedynek - podkreśla Lewandowski.
Napastnik reprezentacji jest ostatnio w bardzo dobrej formie. Trafił do siatki w ubiegłotygodniowym meczu z Niemcami (2:2), a potem w ligowym starciu z Herthą Berlin (1:2). Zna receptę na to, by dziś pokonać "Kanonierów".
- Gramy u siebie, więc to normalne, że musimy zaatakować, tym bardziej że Arsenal ma problemy i źle rozpoczął ten sezon - analizuje "Lewy".
Co na to Szczęsny? Twierdzi, że jego zespół niepowodzenia w Premier League powetuje sobie w Lidze Mistrzów.
- Kluczem do sukcesu w Champions League jest dobry początek. W lidze jest już nieco lepiej, bo pokonaliśmy Swansea 1:0, więc liczę na dobry wynik we wtorek. Jeśli zdobędziemy trzy punkty przy 75 tysiącach niemieckich kibiców, będziemy bardzo szczęśliwi. Jesteśmy naprawdę mocnym zespołem. Chcemy zachować czyste konto i wygrać - zapowiada Szczęsny.
Polski bramkarz liczy na to, że nie wpuści żadnej bramki, bo po pogromie z Manchesterem ma już dosyć wyciągania piłki z siatki.
- Nie będę kłamał, podczas ostatniego zgrupowania kadry było trochę docinków ze strony kolegów. Śmiała się również trójka moich przyjaciół z Borussii Dortmund. Najgłośniejszy był jednak ten, który... dziś usiądzie na ławce rezerwowych (Kuba Błaszczykowski - red.). Mam nadzieję, że po wtorkowym meczu to ja będę w lepszym nastroju - kończy bramkarz reprezentacji.
Nasi w LM
Aż trzynastu reprezentantów Polski wystąpi w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Jeśli weźmiemy pod uwagę sezony, w których w LM zabrakło polskich drużyn, jest to rekord. Do tej pory najlepszy pod tym względem był sezon 2007/2008, kiedy w Champions League oglądaliśmy dziesięciu polskich zawodników. W poprzedniej edycji w LM występowało ich ośmiu.