22 listopada 2011 roku Maciej Chorążyk, szef komórki PZPN zajmującej się szukaniem za granicą talentów z polskimi korzeniami, skontaktował się z Dybalą i zapytał, czy chciałby zagrać dla reprezentacji Polski. Piłkarz podziękował za zainteresowanie, ale uczciwie odparł, że chce grać tylko dla Argentyny.
Skąd w ogóle pomysł, aby kusić tego zawodnika? Chodzi właśnie o wspomniane korzenie. Dziadek piłkarza, Bolesław, z powodu wojny opuścił Kraśniów i udał się w daleką drogę, która zawiodła go na kontynent południowoamerykański. Kilkadziesiąt lat rozłąki sprawiło, że więzy z tymi Dybałami, którzy zostali w Polsce, zupełnie się zerwały.
Dopiero niedawno, w niecodziennych okolicznościach, zostały odbudowane dzięki. polskim dziennikarzom. Mateusz Święcicki i Filip Kapica odwiedzili piłkarza we Włoszech i pomogli mu nawiązać kontakt z rodziną w Kraśniowie. Dzięki temu Dybala pierwszy raz w życiu porozmawiał przez Skype'a z siostrą dziadka, od tego czasu jest też w kontakcie ze swoim polskim kuzynem. Sam piłkarz przymierza się też do wizyty w Polsce, bo w naszym kraju jeszcze nie był. Chce odwiedzić Kraśniów, Auschwitz, Kraków i Warszawę. Najpierw jednak zagra rewanż z Barceloną i ma wielkie szanse na awans do półfinału Ligi Mistrzów, bo mało kto wierzy, że doskonale broniący turyńczycy roztrwonią tak okazałą zaliczkę.