„Super Express”: - Borussia czy PSG - do którego zespołu panu bliżej emocjonalnie?
Euzebiusz Smolarek: - Oczywiście, że do Borussii! Trzymam za nią kciuki. Zresztą nie tylko ja. Wiem, że w Polsce ma bardzo wielu kibiców, z czasów kiedy grałem tam najpierw ja, a potem Kuba, Piszczu i Lewy.
- Wrażenia z pierwszego meczu półfinałowego, w Dortmundzie?
- Borussia zagrała nieźle, ale i miała trochę szczęścia. Słupek Mbappe, potem Hakimiego… Gdyby wpadło, mógł być inny mecz. Ale to potwierdzenie, że stadion w Dortmundzie ma w sobie coś specjalnego, szczęśliwego (śmiech).
- Parc de Princes tak szczęśliwy być nie musi...
- Nie musi. To będzie jeden z najważniejszych atutów PSG: występ u siebie. Ale jestem pewien, że na rewanż za Borussią pojedzie spora grupa kibiców. To się jej przyda, bo lekko nie będzie. Powiedziałbym nawet: bardzo ciężko będzie.
- Kluczem do dobrego wyniku będzie zatrzymanie Kyliana Mbappe?
- To facet, który w każdym meczu ma niezwykłe jeden-dwa momenty. I trzeba być gotowym, by właśnie w tych chwilach go zatrzymać. Ale… nie można się skupiać tylko na nim przez całe 90 minut. Bo PSG to nie tylko sam Mbappe.
- Borussia w weekend wygrała w Bundeslidze 5:1 z Augsburgiem, wystawiając… drugą jedenastkę. Pokaz siły?
- Trochę mnie ten skład Borussii zadziwił. Jedna-dwie roszady – to rozumiem, ale dziesięć zmian w jedenastce? Nie wiem, czy to najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę tzw. rytm meczowy. Ale ja nie jestem trenerem (śmiech). Zobaczymy, co da to oszczędzanie sił. Na pewno czeka nas w Paryżu fajny mecz, nie mam wątpliwości.
- A jaki wynik pan typuje?
- 0:0 i awans Borussii. A w finale starcie z Realem!