Bardzo możliwe, że klątwa Harry'ego Kane'a działa również w Niemczech. Anglik zamienił Tottenham na Bayern właśnie dla trofeów. W środę ostatnia szansa w tym sezonie, by przedłużyć nadzieje Bayernu Monachium na zdobycie jakiegokolwiek pucharu w tym sezonie. Najważniejszego w Europie.
Bawarczycy na pewno nie wygrają ligi (ta padła łupem fenomenalnego Bayeru Leverkusen) i Pucharu Niemiec (finał Kaiserslautern... z Leverkusen), przed nimi ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Arsenalem. W Londynie ekipa Thomasa Tuchela zremisowała z Anglikami 2:2, co zostało odebrane jako niespodzianka, biorąc pod uwagę ligową dyspozycję obu ekip.
Niezależnie od słabej postawy Bayernu, Kane się jednak nie zatrzymuje. W 39 meczach tego sezonu strzelił 39 goli, tydzień temu pokonał bramkarza Arsenalu strzałem z rzutu karnego. W lidze goni rekord strzelecki Roberta Lewandowskiego (41 goli w sezonie 2020/21). Brakuje mu dziewięć goli, a do końca sezonu pięć kolejek. - Trochę mnie tu szanują - powiedział po 1. meczu Kane, którego fani Arsenalu nie znoszą z racji wielu lat gry w Tottenhamie (odwiecznym rywalu AFC).
Czy zagra Jakub Kiwior?
Najważniejsze pytanie w kontekście rewanżowego ćwierćfinału Champions League. W pierwszej konfrontacji Arsenalu z Bayernem w barwach Kanonierów Kiwior wystąpił, ale nie ustrzegł się błędu przy golu dla Bayernu. Teraz angielskie media przewidują, że w Monachium będzie rezerwowym. W lidze był "starterem" w ostatnich 9 z 11 spotkań PL. Gdy do zdrowia wrócili Takehiro Tomiyasu i Alex Zinczenko - Polak wrócił na ławkę. Tak samo powinno być w Monachium.