Legia Warszawa wprawdzie przegrała z Realem Madryt 1:5 w meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów, lecz nie przyniosła wstydu. Przed meczem wiele osób zastanawiało się, ile goli "Królewscy" strzelą Arkadiuszowi Malarzowi i czy mistrzom Polski uda się chociaż raz pokonać Keylora Navasa. Tym, który wpisał się na listę strzelców był Miroslav Radović. - Cieszę się z bramki, chociaż wynik jest gorszy niż gra. Moim zdaniem był to nasz najlepszy występ w Lidze Mistrzów. Wyszliśmy odważnie i nie baliśmy się przeciwstawić Realowi. Nasi przeciwnicy mają jednak znakomite indywidualności, co było dla nich sporym atutem. Dla nas to bardzo cenne doświadczenie, które będzie musiało nam dać dużo na przyszłość - powiedział po spotkaniu.
Serb wytłumaczył również, czemu to on podszedł do wykoanania rzutu karnego, a nie inny piłkarz mistrzów Polski. - Wypracowałem sam sobie sytuację i dlatego to ja chciałem wykonać rzut karny. Na stadionie było sporo kibiców, lecz atmosfera w Warszawie jest bardziej gorąca. Szkoda, że w rewanżu tego zabraknie. Mam nadzieję, że dla nas to pierwsza i ostatnia nauczka. Nasza drużyna cały czas się zgrywa. Nie pokazujemy tego, na co nas stać. Z przodu mamy bardzo dużo potencjału. Za nowego trenera wszystko ruszyło do przodu. Dostaliśmy "powera", który da nam wiele w przyszłości. Jestem optymistą przed kolejnymi spotkaniami. Będziemy szukali swoich szans i zdobędziemy punkty w następnych meczach - dodał Radović.
Miroslav Radović po meczu z Realem: Zagraliśmy najlepszy mecz w Lidze Mistrzów
Miroslav Radović jako jedyny z piłkarzy Legii pokonał we wtorkowy wieczór Keylora Navasa kończąc jego serię czystych kont w Lidze Mistrzów trwającą 562 minuty. Po meczu z Realem Madryt stwierdził, że wynik był gorszy niż gra przeciwko "Królewskim". Wyjaśnił również, czemu to on podszedł do wykonywania rzutu karnego, a nie inny zawodnik mistrzów Polski.