Rob Hughes na początku swojego artykułu wypomina Michelowi Platiniemu to, co obiecał ubiegając się o prezydenturę w UEFA: "Gdy Michel Platini ubiegał się o to stanowisko przysięgał, że sport i piłkarze będą ważniejsi od całego aparatu administracyjnego". Dodaje, że w dużym stopniu Francuz spełnił swoją obietnicę, jeżeli jednak decyzja odnośnie Legii nie zostanie cofnięta, to boiskowy duch fair play zostanie zabity na długo przed faktyczym rozpoczęciem Ligi Mistrzów.
Legia Warszawa dostała uzasadnienie od UEFA. Jutro złoży odwołanie
Autor publikacji dokładnie tłumaczy całą sprawę i zamieszanie wokół Bartosza Bereszyńskiego: "Był zawieszony na trzy mecze. W żadnym z tych spotkań nie zagrał, więc wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, prawda? Otóż nie. Okazuje się, że Legia Warszawa popełniła "poważny" błąd nie wpisując piłkarza na oficjalną listę wysyłaną do UEFA. Zawodnik wszedł na końcowe minuty meczu rewanżowego, za co Legia otrzymała walkower i została wyrzucona z Ligi Mistrzów". Podkreśla także, że polski klub w dwumeczu okazał się znacznie lepszy od Szkotów i nie powinno być żadnej wątpliwości, kto ma zagrać w dalszej fazie eliminacji. Wszystko rozstrzygnęło się na boisku, a podjęta decyzja administracyjna jest niewspółmierna do popełnienego wykroczenia.
New York Times informuje również o finansowym apekcie decyzji UEFA i możliwości zapobiegnięcia całej tragedii: "Cała sprawa po prostu śmierdzi. Możliwość grania w Lidze Mistrzów to potencjalna różnica aż 30 milionów dolarów przychodów dla klubu! Zadajmy sobie więc pytanie, gdzie zaczynają się sprawiedliwość i obowiązki? Skoro delegat UEFA był tak błyskotliwy i dostrzegł nazwisko Bereszyńskiego po meczu, to czy nie mógł zrobić dokładnie tego samego na godzinę przed rozpoczęciem spotkania? Jedno słówko od niego i nie byłoby całego zamieszania wokół rywalizacji, która była uczciwie rozstrzygnięta na boisku".
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail