Lewy defensor jest wychowankiem Interu i tego lata powrócił do swojego macierzystego klubu po bardzo dobrym sezonie spędzonym w Fiorentinie. Dzięki temu mógł się zacząć realizować na dużo wyższym poziomie. Zaczął grać w Lidze Mistrzów, a już w ubiegłym roku udało mu się zadebiutować w pierwszej reprezentacji Włoch. Miało to miejsce we wrześniowym starciu Squadra Azzurra w Bolonii z Polską.
Polecany artykuł:
27-latek wybiegł w podstawowym składzie "Nerazzurrich" na wtorkowe starcie z Barceloną, które decydowało o być albo nie być mediolańczyków w Lidze Mistrzów. Ostatecznie Włosi przegrali z Katalończykami i odpadli z Champions League, a sam Biraghi ma jeszcze jeden dodatkowy powód do zmartwień. Wszystko z powodu swoich ochraniaczy, na których - jak piszą włoskie media - znajdują się symbole i hasła wykorzystywane przez ruchy faszystowskie.
Co ciekawe, sentencję "Vae victis" włoski piłkarz ma także wytatuowaną na klatce piersiowej, co również mu wyciągnięto.
Zawodnik musi się teraz zmierzyć ze sporą krytyką i dyskusji na ten swoich poglądów. Póki co sam nie zdecydował się na zabranie głosu w tej sprawie.