Ireneusz Jeleń i Ludovic Obraniak nie zagrali ani minuty w niedzielnym meczu z Valenciennes (1:1). Z jednej strony to zły znak, ale z drugiej... Opiekun mistrza Francji mocno zmienia skład w tym sezonie i nieobecność Polaków w meczu Ligue 1 może oznaczać większe szanse występu w dzisiejszym pojedynku o "być albo nie być" na San Siro.
Po porażce u siebie z Interem 0:1 Lille desperacko potrzebuje wygranej, bo na półmetku rywalizacji jest na ostatnim miejscu w grupie i porażka z włoskim zespołem byłaby gwoździem do francuskiej trumny.
Są do ogrania
- W pierwszym meczu Włosi pokazali momentami wielką klasę, ale w niektórych fragmentach dali też odczuć, że są do pokonania. Jedziemy na San Siro, aby sprawić niespodziankę. Patrząc na skład, którym dysponujemy, nie mam wątpliwości, że stać nas na wyrównaną walkę z Interem - podkreśla Ludovic Obraniak. Francuzi pokrzepiają się też statystykami. W ostatnich pięciu meczach na San Siro przeciw francuskim zespołom Inter przegrywał aż trzy razy, notując tylko jedno zwycięstwo.
- Wciąż czekam na pierwszego gola przeciw włoskiej drużynie - dodaje Ireneusz Jeleń. - Kiedyś byłem bliski w meczu z Milanem, ale kolega strzelił zamiast podać i okazja przepadła. Może teraz będzie lepiej? - zastanawia się napastnik Lille.
Żądza rewanżu
Równie zdeterminowany jest Trabzonspor, w barwach którego w pierwszym składzie powinni wyjść Arkadiusz Głowacki i Adrian Mierzejewski. Turcy dostali baty w Rosji 0:3 i teraz pałają żądzą rewanżu.
Tyle że "Głowę" i jego kolegów z obrony czeka niezwykle trudne zadanie - muszą upilnować Seydou Doumbię, napastnika CSKA. Gracz z WKS w trzech meczach LM strzelił cztery gole, a w lidze rosyjskiej pewnie zmierza po koronę króla strzelców (27 meczów - 22 gole, ostatnio dwa hat tricki z rzędu). Jeśli Głowacki nie znajdzie na niego sposobu, to o wygranej Turcy będą mogli zapomnieć...