Marcin Bułka

i

Autor: East News Marcin Bułka

Polski bramkarz PSG wyrwany z łóżka przez ochronę. Opowiedział o nietypowej sytuacji [WYWIAD]

2019-11-21 12:25

Jednym z najbardziej zaskakujących ruchów transferowych ostatnich lat w polskiej piłce, było podpisanie kontraktu z Paris Saint-Germain przez Marcina Bułkę. Młodzieżowy reprezentant Polski ma już za sobą debiut w barwach paryskiego klubu, ale od tamtej pory nie zagrał w żadnym spotkaniu. W rozmowie z "Super Expressem" golkiper PSG zdradził, że zastanawia się nad odejściem na wypożyczenie, a także opowiedział o pewnej nietypowej sytuacji.

"Super Express:" - Trudno było opuścić Londyn?
Marcin Bułka: - Ciężko powiedzieć. Za miastem można zatęsknić, ale na pewno nie zmieniłem na gorsze. Cała zmiana przebiegła dobrze i myślę, że nie mam czego żałować. W zasadzie staram się nie żałować żadnych swoich decyzji. Oczywiście, gdy zmieni się coś na gorsze, można mieć z tyłu głowy różne przemyślenia. Jak na ten moment wykorzystuje nowy etap, na którym się znalazłem

- CV, jak na Twój wiek jest naprawdę pokaźne.
- Nie da się ukryć. Grałem w Chelsea, teraz PSG... Nie wiem, czy jeśli chodzi o klub z Paryża można trafić lepiej. To światowa czołówka. Zawsze można mieć jednak marzenia, które niekoniecznie związane są z klubem, a na przykład osiągnięciami. Obecnie jestem zadowolony z tego, gdzie jestem. Czekam na kolejny ruch i myślę, że może być on w zimie...

- Mówisz o wypożyczeniu?
- Prawdopodobnie tak. Nie przychodziłbym do Paryża, żeby po pół roku odchodzić. Różne są scenariusze są w życiu i niczego wykluczyć nie można. Gdyby pojawiła się ciekawa oferta, to na pewno się nad nią zastanowię.

- Byłeś zaskoczony zainteresowaniem ze strony PSG? Czy Twój agent przygotował ten ruch zdecydowanie wcześniej?
- To francuskim klub zgłosił się do mojego agenta i zainteresowanie było przede wszystkim z ich strony. Znałem też trenera bramkarzy, który pracuje w Paryżu, a ja miałem okazję trenować z nim w Chelsea. Dzwonił do mnie, pytał się, jak wygląda moja sytuacja. Powiedział mi, że został zapytany o opinie na mój temat przez klub. Miałem również kilka innych ofert, mieliśmy trochę czasu na zastanowienie. Pod koniec ubiegłej zimy wiedziałem już, że odejdę.

- W Chelsea byli zaskoczeni, że nie przedłużysz kontraktu?
- Tak, było to dostrzegalne, że nie spodziewali się takiego ruchu z mojej strony. W Londynie nie trenowałem z pierwszą drużyną, ponadto długo musiałem leczyć kontuzję. Były to trudne miesiące. Wiedziałem jednak, czego spodziewać się po powrocie. Decyzja o odejściu nie była spontaniczna, a przemyślana. To była pierwsza taka sytuacja w mojej karierze, gdzie zaczęły się pewne problemy, ale przynajmniej teraz wiem, czego mam się spodziewać w przyszłości.

- W PSG miałeś bardzo mocne wejście, bo sam chyba nie spodziewałeś się, że tak szybko zadebiutujesz.
- Wszystko ułożyło się bardzo dobrze. Udało się wystąpić w meczu, zachowałem czyste konto, zagrałem dobry mecz, więc swojego debiutu lepiej wyobrazić sobie nie mogłem. O tym, że zagram dowiedziałem się kilka godzin przed meczem. Mentalnie musiałem być jednak na to przygotowany, bo byłem na ławce, więc w meczu mogło wydarzyć się przecież wszystko.

Marcin Bułka

i

Autor: East News

- Co powiedział trener po twoim występie?
- Tuż po meczu nie było czasu na rozmowę, bo od razu leciałem na kadrę. Po powrocie siedliśmy jednak i trener powiedział, że jest zadowolony z mojej postawy, z tego jak trenuję, z podejścia do kolegów z drużyny i do klubu. Pochwalił mnie za debiut, że byłem pewny siebie. Sam byłem zadowolony, rozpierała mnie energia. Nie jestem z tych, którzy odczuwają ogromny stres. Więcej we mnie pozytywnej energii, rzadko się "gotuję". Trener powiedział mi, że zasługuje na drugą szansę, ale kiedy to się stanie, nie wiadomo.

- Przychodząc do PSG miałeś jakieś sygnały, że zagrasz tyle, a tyle meczów, będziesz drugim, trzecim bramkarzem?
- Do Paryża przychodziłem jako trzeci bramkarz i tak jest do teraz. Oczywiście, w pierwszych tygodniach byłem drugi, bo sytuacja z golkiperami była dynamiczna. Przychodząc do PSG miałem swoje cele. Chciałem szybko zadebiutować, zagrać kilka spotkań. A gdy nie będzie szło to po mojej myśli, w zimie pomyślimy nad kolejnym krokiem.

- Poinformowałeś już klub, że chciałbyś iść na wypożyczenie?
- Powiedziałem o tym swojemu agentowi. On na pewno poinformuje odpowiednie osoby o tym, jaki jest nasz plan. Zapewne dostaniemy odpowiedź, jak to widzą w klubie. Oczywiście musi dojść do konkretów bo po samych rozmowach nic nie da się ustalić. Na razie jeszcze nie myślę o tym intensywnie, bo przez niespełna dwa miesiące okienko transferowe jest zamknięte.

- Czy już wiesz, jakie kluby się tobą interesują?
- Na razie ciężko o tym mówić, bo chyba jest na to za wcześnie. Być może są już jakieś rozmowy. Ale tego, gdzie trafię nie wiem. Na razie muszę wiedzieć, czy na takie rozwiązanie zgodzi się PSG, a jeśli tak, będziemy myśleć, gdzie mam pójść na wypożyczenie.

- Jak to jest wejść do szatni, w której są same gwiazdy futbolu?
- W Chelsea też miałem okazję trenować ze znanymi zawodnikami i nie było to dla mnie nic nowego. Śmialiśmy się jedynie ze znajomymi, że jak byłem na testach w Barcelonie to widziałem, jak Neymar wysiadał z autokaru, a trzy lata później jestem z nim w szatni. Fakt, to przyjemna rzecz. W szatni trzeba być przede wszystkim sobą, nie udawać kogoś, kim się nie jest. Osobiście nie miałem żadnego efektu "wow", bo jak mówiłem, miałem okazję spotkać się z gwiazdami piłki w Chelsea. W Londynie faktycznie był mały szok, ale z czasem przyzwyczajasz się do tego.

Marcin Bułka

i

Autor: Cyfra Sport Marcin Bułka

- Z kim masz najlepsze relacje z PSG?
- Bardzo lubię porozmawiać z Thomasem Meunierem. Naprawdę fajny człowiek. Wcześniej miał okazję grać z Waldemarem Sobotą. Opowiadał mi, że jak przyjechał na mecz ze Śląskiem Wrocław był zaskoczony, że kibice potrafią być tak "cięci" na piłkarzy. Dopytywał mnie, czy faktycznie tak jest. Odpowiedziałem mu, że czasami się zdarza, szczególnie, jak przegrywasz mecze. Gdy raz grał na Legii był zachwycony atmosferą na trybunach. Ponadto płynnie mówi po angielsku, co zdecydowanie ułatwia sprawę. To naprawdę mądry i inteligenty facet, który zawsze zna odpowiedź.

- Jak wygląda życie w Paryżu? Macie trochę wolnych chwil dla siebie?
- Ogólnie mamy niewiele czasu, bo mecze są co dwa, trzy dni. Oczywiście, jak się dobrze gospodaruje czasem, to można wyskoczyć, pozwiedzać Paryż. Ale gdy są treningi popołudniu to trochę rozbity czas. Ponadto późno wstaniesz, nigdzie nie wyjdziesz, bo a nuż trafi się jakiś korek. A niefajnie byłoby się spóźnić. Dlatego wolę treningi rano.

- A była sytuacja, że się spóźniłeś?
- Tak, niedawno (śmiech). Nastawiłem normalnie budzik, miałem zbiórkę na 15, więc alarm ustawiłem na kilkadziesiąt minut wcześniej. Niestety nie obudził mnie, twardo spałem, bo dzień wcześniej miałem późno lot. Nagle słyszę, że ktoś dobija mi się do drzwi. Spojrzałem na telefon, zobaczyłem że jest już 16. Pomyślałem sobie, no fajnie. Trening za chwilę, a zbiórka godzinę temu. Oblały mnie zimne poty. Okazało się, że do drzwi pukała ochrona z klubu i oni mnie obudzili. Myśleli, że coś się stało. Na szczęście zdążyłem na trening, obyło się bez kary. To był chyba największy stres dla mnie w całej mojej karierze (śmiech).

- Jesteś zawiedziony, że tak potoczyła się historia z Chelsea?
- Nie, w żadnym wypadku. Nie mam powodu, aby być zawiedzionym. Gdybym występował teraz w lidze okręgowej to może i tak. Uważam, że zmieniłem klub na lepsze. W Chelsea pewnie bym nie zadebiutował. Myślę cały czas o przyszłości i staram się myśleć pozytywnie. Tak jak już mówiłem, fajnie gdybym został wypożyczony i mógł liczyć na regularną grę. Dlatego uważam, że spróbowanie swoich sił w innym klubie byłoby dla mnie dobre.

- Odbiegając nieco od Paryża. Mundial U-20. Byłeś rozczarowany, że nie zostałeś powołany?
- Miałem pewność, że zostanę powołany. Wcześniej było to dla mnie normą, że jestem w kadrze U-20. Pod koniec było nieco inaczej. Na mistrzostwa świata nie dostałem powołania. Cóż, może byłem słabszy (śmiech)? Na mundialu nie zagrałem, trafiłem jednak do PSG, więc chyba coś potrafię.

- Z trenerem Magierą macie kontakt?
- Nie, od tamtej pory nie rozmawiamy. W ogóle niezbyt często rozmawialiśmy, jedynie na kadrze, jak byłem powoływany. Nie dostałem powołania, byli lepsi, gra toczy się dalej...

- Rolę drugiego bramkarza w kadrze Czesława Michniewicza przyjmujesz ze spokojem?
- Chyba nikt nie chce siedzieć na ławce. Przyjeżdżając na kadrę, każdy chce grać, pokazać się. Dusza sportowca nie pozwala pogodzić się z ławką rezerwowych. Ale takie rzeczy w piłce są na porządku dziennym. Ktoś musi być drugim bramkarzem. Trzeba czekać na swoją szansę i próbować ją wykorzystać. Boisko weryfikuje wszystko. Jeśli pokażesz się z dobrej strony, dostaniesz kolejne szanse.

Najnowsze