Zdaniem niemieckiego „Bilda”, przygoda Portugalczyka z Realem Madryt dobiega końca, a następnym przystankiem w jego trenerskiej karierze będzie londyńska Chelsea.
- Wiem, że jestem kochany w Anglii. Zawsze spotykałem się tam z wyrazami sympatii od kibiców, dziennikarzy i klubów, zwłaszcza jednego. W Hiszpanii jest inaczej, tutaj są ludzie, którzy mnie po prostu nienawidzą. Ciężko jest mi podjąć decyzję o mojej przyszłości, bo kocham Real i uwielbiam Florentino Pereza [prezesa Realu - dop. red.] - powiedział Mourinho w strefie mieszanej.
Później, na konferencji prasowej temat przyszłości szkoleniowca nie był już poruszany. „The Special One” był smutny, ale nie ukrywał także dumy z postawy swoich podopiecznych, którzy w rewanżowym meczu z Borussią wygrali 2:0 i do awansu zabrakło im zaledwie jednego gola.
- W futbolu albo się wygrywa, albo przegrywa. Myślę, że stać nas było na awans. Borussia miała w drugiej połowie kilka okazji, ale to dlatego, że otworzyliśmy się i postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Dziś byliśmy jednak zespołem z charakterem i wielkim pragnieniem wygranej i byliśmy naprawdę blisko sukcesu. Czujemy się ukarani, ale nie ze względu na wynik dzisiejszego meczu, ale z powodu tego sprzed tygodnia. Zagraliśmy wtedy źle i zapłaciliśmy tego cenę - skomentował Mourinho.