"Super Express": - Spełniło się twoje marzenie z dzieciństwa?
Robert Lewandowski: - Kiedy jako kilkunastolatek biegałem po boisku w barwach Varsovii, pragnąłem kiedyś zagrać w Lidze Mistrzów. Chyba każdy młody piłkarz o tym marzy. Ale to, co stało się w środę, przeszło moje najśmielsze marzenia i oczekiwania.
- Z którego gola jesteś najbardziej zadowolony?
- Ze wszystkich po równo (śmiech). Jednak ta trzecia bramka wymagała najwięcej umiejętności. Trzeba było przyjąć trudną piłkę, odwrócić się i uderzyć mocno pod poprzeczkę.
- Jak świętowałeś?
- Prawie wcale nie świętowałem, bo trzeba się przygotowywać do kolejnych meczów - najbliższego w Bundeslidze z Fortuną, a przede wszystkim w rewanżu z Realem. Na meczu była moja narzeczona Ania i znajomi.
- Ile dostałeś SMS-ów z gratulacjami?
- Nawet nie liczę, było ich tak dużo, że nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć. Korzystając z okazji, chciałbym na łamach "Super Expressu" podziękować za te wszystkie gratulacje, które dostałem.
- Trener Juergen Klopp zażartował po meczu, że twoje cztery gole to nic wielkiego, bo on kiedyś strzelił tyle samo w 2. Bundeslidze... Erfurtowi.
- Nie słyszałem tej wypowiedzi, ale wyobrażam sobie, że trener mógł tak powiedzieć (śmiech). Znany jest z poczucia humoru, nieraz jakimś żartem potrafi rozładować atmosferę.
- A znasz najnowszy żart o Jose Mourinho, którego żona budzi, krzycząc, że już piąta. A on na to: "Co, znów Lewandowski?"?
- Tego też nie słyszałem (śmiech). Wyobrażam sobie, że dużo takich zabawnych rzeczy teraz powstaje. W czwartek rano tylko szybko przejrzałem Internet, wszystkiego nie byłem w stanie zobaczyć.
- A masz świadomość, że cały piłkarski świat od wczoraj mówi niemal tylko o tobie?
- Nie mam (śmiech). Jestem daleki od ekscytowania się tym wszystkim. Kiedy skończy się sezon, zanalizuję go i wówczas - mam nadzieję - będę w pełni się tym wszystkim cieszył.
- Gole dedykujesz zmarłemu tacie?
- Oczywiście. Te szczególnie, bo były bardzo ważne. Tata zawsze mi kibicował, na pewno sprawiłbym mu przyjemność tymi bramkami. Wiem, że patrzy na mnie z góry i nade mną czuwa.
- Zdarzyło ci się kiedyś strzelić cztery albo więcej goli w jednym meczu?
- Nie pamiętam, być może w czasach juniorskich była taka sytuacja...
- To przypomnę ci - 2005 rok, turniej na Okęciu. Strzelasz pięć goli do przerwy dla rezerw Legii w meczu z rezerwami Polonii.
- A tak! Już sobie przypominam. Wspaniała sprawa móc pomyśleć sobie o tamtych czasach.
- Niedawno dotarliśmy do twojego kolegi z drużyny Varsovii i młodej Legii - Łukasza Jeża. Wówczas obaj byliście gwiazdami drużyny. Dlaczego tylko ty z całego zespołu zrobiłeś taką karierę?
- Ciężko mi powiedzieć, czy ktoś zostanie piłkarzem, decyduje o tym wiele czynników. Prawda jest taka, że nie każdy młody chłopak kopiący piłkę od razu musi być zawodowym graczem. Każdy idzie swoją drogą życiową. A chłopaków z Varsovii wspominam świetnie, byliśmy dzieciakami, które zakochały się w futbolu. Zawsze będę pamiętał te juniorskie chwile.
Humor
Po wspaniałym występie Roberta Lewandowskiego (25 l.) w meczu z Realem w Internecie zaroiło się od żartów. Bohaterami jednego z nich są Jose Mourinho (50 l.) i... jego małżonka.
Żona budzi rano trenera Realu i woła: - Wstawaj Jose, już piąta!
- Co?! Lewandowski znowu strzelił?! - odpowiada wystraszony Mourinho.