Skandal w Lidze Mistrzów. Błędy sędziego wypaczyły wynik meczu Real - Bayern

2017-04-19 11:14

Skandalem zakończył się rewanżowy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów Real - Bayern. Po raz kolejny okazało się, że UEFA do bardzo ważnych spotkań nominuje nieodpowiednich arbitrów. Węgier Viktor Kassai i jego asystenci wyraźnie nie poradzili sobie z presją i w dużej mierze to przez nich zespół Roberta Lewandowskiego pożegnał się z elitarnymi rozgrywkami.

Spotkanie Real Madryt - Bayern Monachium dostarczyło kibicom wielkich emocji. Już w pierwszej połowie, w której nie padły gole, co chwilę gorąco robiło się to pod jedną, to pod drugą bramką. Choć gospodarze nie musieli forsować tempa po zwycięstwie na Allianz Arena 2:1, to widać było gołym okiem, że chcą na Estadio Santiago Bernabeu po raz drugi udowodnić swoją wyższość nad bardzo silnym rywalem. Bawarczycy atakować musieli, ponieważ, by myśleć o awansie, musieli trafić do siatki Keylora Navasa przynajmniej dwa razy.

Druga połowa zaczęła się jak marzenie dla gości. Robert Lewandowski pewnie wykorzystał rzut karny i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 1:0. Taki wynik utrzymywał się dość długo. W siedemdziesiątej szóstej minucie po raz kolejny klasę udowodnił jednak Cristiano Ronaldo. Portugalczyk doprowadził do remisu 1:1 i wydawało się, że na dobre zabił nadzieję na awans w rywalach. Ci jednak się nie poddali. W siedemdziesiątej ósmej minucie do własnej siatki piłkę zapakował Sergio Ramos. W tej sytuacji nie popisał się węgierski sędzie Viktor Kassai. Nie odgwizdał wcześniej spalonego, ale nikt nie spodziewał się, że to dopiero wstąp do prawdziwego negatywnego show arbitra.

Na sześć minut przed końcem Kassai podjął kolejną kontrowersyjną decyzję. Ukarał za faul drugą żółtą kartką Arturo Vidala. Problem w tym, że... nie było żadnego faulu! Węgier kazał więc mocno zmęczonym mistrzom Niemiec kończyć morderczy bój w osłabieniu, a dodatkowo jego decyzja sprawiła, że Carlo Ancelotti musiał zdecydować się na zmianę. Boisko opuścił Robert Lewandowski i siła rażenia Bayernu znacznie zmalała.

Wynik 2:1 dla Bawarczyków doprowadził do dogrywki. W niej niestety główną postacią nie był Ronaldo, który strzelił dwa kolejne gole, ale Viktor Kassai. Dodatkowy czas gry rozpoczął się obiecująco dla przyjezdnych. Podopieczni Carlo Ancelottiego, mimo gry w osłabieniu, starali się atakować i można zaryzykować stwierdzenie, że byli stroną przeważającą. W sto piątej minucie skrzydła podcięło im jednak trafienie portugalskiej gwiazdy "Los Blancos". Jak się okazało zdobywca Złotej Piłki za poprzedni rok znajdował się w tej sytuacji na metrowym spalonym!

W sto dziesiątej minucie gry Ronaldo skompletował hattricka. Problem w tym, że i tym razem zrobił to z udziałem asystenta Viktora Kassaia. Po raz kolejny Węgrzy nie dopatrzyli się spalonego i uznali gola, który padł niezgodnie z przepisami. Dwie minuty później wynik spotkania na 4:2 ustalił Marco Asensio, ale po końcowym gwizdku pozostał wielki niesmak. Wspaniałe widowisko zostało bowiem mocno zmącone przez błędy rozjemcy.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze