"Super Express": Bukmacherzy wyżej oceniają szanse Steauy, ale jej trener Laurentiu Reghecampf stwierdził, że jego drużyna w starciu z Legią na pewno nie będzie faworytem. To kurtuazja czy docenia waszą klasę?
Jan Urban: - To gra. Chce zdjąć ze swoich zawodników presję. Musimy pamiętać, że w poprzednich rozgrywkach my odpadliśmy z Rosenborgiem, a Steaua pokonała Ajax i Chelsea. To mocny zespół, choć z drugiej strony w tym sezonie nic wielkiego nie grają. Na pewno Rumuni są do ugryzienia.
- Waszym atutem może się okazać... polski obrońca Steauy Łukasz Szukała. W meczu reprezentacji z Danią poruszał się po boisku jak słoń w składzie porcelany.
- Rzeczywiście, zwrotnością nie grzeszył. Ale ma inne walory - świetnie gra głową. Już sam fakt, że regularnie występuje w podstawowym składzie Steauy, świadczy o jego umiejętnościach.
- Wojciech Kowalczyk na łamach "Super Expressu" zarzucił panu, że stosując zbyt dużą rotację w składzie, szkodzi pan drużynie.
- Ale ten sam Wojtek twierdził też, że Legia ma szeroką i wyrównaną kadrę. Skoro tak jest, to dlaczego ci goście mają nie grać? Proszę sobie wyobrazić, co miałbym w szatni, gdyby ci pozostali nie dostali szansy. Przecież nie czują się gorsi.
- W Bukareszcie zadowoli pana remis czy też zagracie o całą pulę?
- Wciąż powtarzam, że w pucharach awans wywalcza się zwycięstwami u siebie. Dlatego bramkowy remis w Bukareszcie biorę w ciemno. Potem sprawę dokończylibyśmy w Warszawie.
- Fakt, że UEFA zamknęła "Żyletę", trybunę zajmowaną przez najbardziej zagorzałych kibiców, będzie miał wpływ na waszą postawę w rewanżu?
- Bezpośredniego na formę nie, ale "Żyleta" to serce stadionu. Kibice z tej trybuny potrafią wywrzeć na rywalach wielką presję. Nie rozumiem całego zamieszania. Zakwestionowano treść napisów na flagach, które nikomu nie przeszkadzały ani w Walii, ani w Norwegii. Z tego co wiem, fani Steauy też mają problemy z UEFA, ale ich odwołanie ma być rozpatrywane dopiero po meczu z nami. Przez takie decyzje mamy prawo czuć się pokrzywdzeni.