Format Ligi Mistrzów, który znamy jest obecny od lat. Do tej pory w fazie grupowej Champions League brały udział 32. drużyny, które trafiały od ośmiu kolejnych grup, w których grały sześć bezpośrednich spotkań. Jak się jednak okazuje, w strukturze najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek szykują się wielkie zmiany, które mają odmienić system rozgrywania fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jak poinformował Andrea Agnelli, prezydent Juventusu oraz szef Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, już w sezonie 2024/2025 kibice będą mogli oglądać nowe wydanie Ligi Mistrzów, które znacząco różnić się będzie od tego, co znamy dziś. Przede wszystkim w fazie grupowej mają wziąć udział 36, a nie 32 jak dotychczas drużyny. Co za tym idzie, powiększona zostanie ilość drużyn w poszczególnych grupach.
CZYTAJ TAKŻE: Gdy Artur Szpilka opuścił spodenki w łazience, zaczął lizać go pies. Wszystko się nagrało!
Umieszczenie w każdej grupie większej ilość zespół wpłynęłoby również na czas trwania tez fazy turnieju. Zamiast dotychczasowych czterech zespołów w jednej grupie, miałoby znajdować się ich sześć. To z kolei oznacza dziesięć bezpośrednich strać w danej grupie.
Sprawdź: Marcelina Ziętek ma już dość tych straszliwych słów. Dziewczyna Piotra Żyły idzie do sądu. Okropieństwo!
Te informacje potwierdził na swoim Twitterze Rob Harris, sportowy korespondent agencji prasowej Associated Press. Jak podaje TVP Sport, powołujące się na agencje Reuters, takie rozwiązanie ma zostać zaakceptowane w ciągu najbliższych tygodni, po uzgodnieniu wszystkich szczegółów dotyczących obsady nowopowstałych czterech miejsc w fazie grupowej.
Nie przegap: Serena Williams NIE WYTRZYMAŁA po tych słowach Meghan Markle! Tenisistka ujawniła BOLESNĄ prawdę, mówi o prawdziwym okropieństwie
Takie rozwiązanie mogłoby być na rękę przede wszystkim fanom piłki nożnej na najwyższym poziomie. Powiększenie liczy drużyn w poszczególnych grupach oznaczałoby nie tylko większą ilość spotkań do rozegrania przez wszystkie drużyny, ale także wydłużenie tej fazy rozgrywek. Kolejne pojedynki pozwoliłby z kolei zespołom na zainkasowanie większych pieniędzy chociażby ze sprzedaży biletów w sytuacji, gdy fani mogliby już zasiadać na trybunach.