To już KONIEC Superligi?! W projekcie pozostały… dwa kluby

Superliga w swoim założeniu miała zrzeszać najpotężniejsze i najmożniejsze kluby w całej Europie. Jej powstanie ogłosiło 12 drużyn z Hiszpanii (Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt), Anglii (Manchester City, Manchester United, Liverpool, Chelsea, Arsenal, Tottenham) oraz Włoch (Inter Mediolan, AC Milan, Juventus). Do projektu początkowo zaproszono także niemieckie Bayern Monachium i Borussię Dortmund, a także francuskie Paris Saint-Germain, ale wszystkie te kluby odmówiły.

Pierwszy rozłam

Naciski ze strony środowiska piłkarskiego sprawiły, że kluby stopniowo zaczęły wycofywać się z projektu. Jako pierwszy taką decyzję we wtorkowy wieczór ogłosił Manchester City. Jeszcze tego samego dnia w ich ślady poszły także pozostałe angielskie kluby. Kiedy w środę rano zaczęły pojawiać się informacje, że pozostałe drużyny także rozważają zerwanie z Superligą pewnym stało się, że rozgrywki – przynajmniej w najbliższym czasie – nie dojdą do skutku. Teraz wiemy już, że tak właśnie się stanie.

Przedstawiciele Superligi STRASZĄ pozwami. Gra toczy się o GRUBE miliony

Włosi i Hiszpanie także rezygnują

Jako pierwsze w środowe popołudnie swoje decyzje o rezygnacji z udziału w Superlidze oraz pozostanie w strukturach UEFA ogłosiły Atletico Madryt oraz Inter Mediolan. Kilka godzin później podobne komunikaty opublikowały dwa pozostałe włoskie kluby: AC Milan i Juventus. Oznacza to, że obecnie w skład drużyn tworzących Superligę wchodzą… dwa kluby. Są to naturalnie giganci hiszpańskiego futbolu – Real Madryt i FC Barcelona. Wydaje się jednak pewne, że jeszcze dziś klub z Katalonii pójdzie śladem innych zespołów.

Najbardziej problematyczna cała sytuacja wydaje się jednak dla Realu Madryt. Jego prezes Florentino Perez był pomysłodawcą całego projektu, stanął także na czele swoistego buntu przeciwko UEFA. Nic więc dziwnego, że europejska federacja zagroziła wyrzuceniem „Królewskich” z europejskich pucharów. Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu kilku najbliższych tygodni, ale jedno jest pewne – Perez nie ma wsparcia innych klubów, na które tak mocno liczył.