Wojna w Legii przeniosła się do Madrytu. Mioduski nie poleciał na mecz z Realem [ZDJĘCIA]

2016-10-20 9:32

Dariusz Mioduski (52 l.), większościowy udziałowiec Legii, spotkanie z Realem oglądał w telewizji. Dlaczego na tak prestiżowym meczu zabrakło człowieka, który ma 60 proc. akcji klubu? To kolejna odsłona zimnej wojny między właścicielami mistrza Polski, Bogusławem Leśnodorskim (41 l.) i Maciejem Wandzlem (47 l.) z jednej strony a Mioduskim z drugiej.

Przy okazji pobytu w Hiszpanii Leśnodorski i Wandzel spotkali się z prezesem "Królewskich" Florentino Perezem. Pokazali zdjęcia, ale próżno było szukać na nich Mioduskiego. Dlaczego? W Legii tłumaczą, że skoro Mioduski wycofał się z bieżącej działalności w klubie, to nie został uwzględniony w delegacji.

Poza Legią można jednak usłyszeć inną wersję. Wynika z niej, że początkowo Mioduski był na liście zaproszonych i miał ochotę na wylot do Hiszpanii, ale potem miał z tej listy zostać skreślony. Takie pominięcie musiało go zaboleć, bo akurat "polityka zagraniczna" klubu to jego konik. Jako jedyny Polak jest członkiem zarządu Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA), potężnej organizacji, która decyduje o wielu klubowych sprawach na Starym Kontynencie. Działają tam między innymi takie znakomitości, jak Karl-Heinz Rummenigge (Bayern), Edvin van der Saar (Ajax), Josep Maria Bartomeu (Barcelona), Andre Agnelli (Juventus) czy Nasser Al-Khelaifi (PSG).

Takie spotkania to okazja do dyskusji o wielkiej piłce i roli mniejszych klubów, takich jak Legia.

Prezes Leśnodorski skomentował spotkanie ze sternikiem "Królewskich", pisząc: ".okazuje się, że z prezesem Perezem mamy wspólny pogląd na przyszłość piłki i podobne doświadczenia". Z takimi słowami nie zgadza się jednak wspomniany Mioduski.

- Real Madryt to wspaniały klub o wielkich zasługach dla piłki nożnej. Nie jest jednak tajemnicą, że akurat wizja przyszłości europejskiej piłki klubowej nas dzieli - odpowiedział Mioduski na zapytanie "SE" w tej sprawie. - Od dłuższego czasu uczestniczę w niełatwych rozmowach na forach europejskich organizacji, bo w wizji promowanej przez Real Madryt w Lidze Mistrzów nie ma miejsca nie tylko dla Legii, ale dla wszystkich polskich klubów. Ja wizji, w której Legia jest na peryferiach Europy, nie akceptuję - mówi Mioduski.

Niestety, po kolejnych burdach w Madrycie Legia tych peryferii jest coraz bliżej. No chyba, że ktoś uderzy w końcu pięścią w stół i bandyci trafią tam, gdzie ich miejsce.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze