„Super Express”: - Gdyby było można, Borussia pewnie chętnie grałaby tylko mecze w Champions League, a nie w Bundeslidze. Ma pan jakiś pomysł, skąd ta różnica postaw i wyników?
Radosław Gilewicz: - Dla mnie niewytłumaczalne jest to, co się dzieje w Borussii. I nie chodzi tylko o wyniki, tak odmienne w Lidze Mistrzów i na krajowych boiskach - bo przecież nie chodzi tylko o Bundesligę, ale i Pucharu Niemiec. Chodzi też o styl, a raczej brak stylu, brak narzucania swoich warunków. Jeżeli po meczu w Kilonii kapitan Emre Can wychodzi, i publicznie mówi „Nie przegralibyśmy, gdybyśmy walczyli tak jak gospodarze”, to ja sobie myślę: „Na miłość boską, co on gada”… Masz cztery razy droższą kadrę, masz niemal samych reprezentantów kraju, masz piękną historię – długo mógłbym wymieniać te przewagi. Nie możesz w tych okolicznościach mówić: „ Gdybyśmy walczyli tak jak Kiel”… Nie wypada, to jest poniżej pasa! Inna rzecz, że – to było widać już za trenera Terzicia w poprzednim sezonie – Can po prostu „nie dojeżdża”. To nie jest zawodnik na miarę Borussii; a tu jeszcze kapitanem został. Kompletna porażka! Widzimy, jak się kłóci na boisku, na którym panuje niesamowity chaos. Szczerze mówiąc – żal mi duetu Nuri Sahin – Łukasz Piszczek.
- To dwaj wielcy piłkarze, ale jako trenerzy – wciąż stawiający pierwsze kroki. Maja mocno pod górkę?
- Faktem jest, że dla Sahina to pierwsza poważna stacja trenerska poza Antalyą. Ale ja bym zwrócił uwagę na inny element: Borussia Dortmund ma swoje wartości. Jak sobie zobaczymy tę rzeszę kibiców i zjawisko identyfikacji z klubem – idąc od góry: Watzke,Sammer, Ricken, Kehl - to widzimy, że wszyscy mają żółto-czarne DNA. Tak samo na trenerskiej ławce: Terzić, teraz Sahin i Łukasz…Moje pytanie brzmi: czy to jest dobre? Piłkarze dziś już nie identyfikują się z klubami tak kiedyś, przede wszystkim ze względów finansowych. Może więc i w klubie potrzebne jest świeże spojrzenie ludzi z zewnątrz? Borussia tkwi w swoim rodzinnym środowisku. Owszem, historię, tradycję, legendy trzeba pielęgnować, szanować. Ale może trzeba wpuścić trochę odmiennej myśli, refleksji?
Nie do wiary, jak naprawdę wygląda praca Łukasza Piszczka w Borussi Dortmund! Lista obowiązków przytłoczyłaby niejednego
- Rozumiem jednak, że nie ma pan na myśli roszady na trenerskiej ławce?
- Powiem tak: Borussia z Terziciem na ławce w ostatniej kolejce sezonu 2022/23 straciła mistrzostwo, potem dotarła do finału Ligi Mistrzów. To były dobre wyniki, a mimo to szkoleniowiec stracił pracę. Przyszedł Sahin, który miał zrobić coś więcej. Kompletnie mu to na ten moment nie wychodzi, ale mam wrażenie, że to nie sztab szkoleniowy, ale właśnie kadra – ta, z którą problem miał już Terzić – jest największym problemem Borussii.
- A konkretnie?
- Przypomnę najpierw, że latem Borussia straciła Hummelsa, Reusa, Füllkruga – piłkarzy, którzy byli liderami na boisku i poza nim. Paru doświadczonych zawodników zostało, ale... nie pomagają mentalnie. W czasie tego fatalnego meczu w Kilonii nikt do nikogo nic nie mówił, podobnie było w piątek we Frankfurcie. Jest trochę złości na sędziego, są po meczu – może na użytek kamer – wzajemne pretensje. Ale nie ma wsparcia na murawie, w trakcie gry! Współczuję...
- Jakie lekarstwo pan proponuje?
- Słyszę dziś, że Borussia Dortmund chce Markusa Rashforda. A myślę, że raczej potrzebuje minimum trzech obrońców. I to klasowych obrońców! Bo każdy jej strzela gole!\
Lars Ricken dla "Super Expressu": Piszczek może być wielkim trenerem. Ale nie chcemy go puszczać do kadry Polski! [TYLKO U NAS]
- Mówiąc przekornie: potrzebuje nowego Łukasza Piszczka na murawie?
- Gorszy niż Yan Couto, wart ponoć 25 milionów euro, nie byłby na pewno. Szanuję Łukasza, trzymam za niego kciuki w obecnej roli. Ale myślę, że jego i Sahina może uratować na ten moment tylko wtorkowe zwycięstwo w Bolonii.
- Ultimatum?
- Działacze mówią o zaufaniu do nich, ale po prostu Borussia musi wygrać z Bologną! Dla samej siebie. Po to, żeby było spokojniej. A czy zwycięstwo pomoże w przełamaniu mentalnym? Nie wiem, bo Borussia dziś to zespół nieobliczalny.
- Podkreśla pan wagę meczu w Bolonii. Może być tak, że jeden Polak – Łukasz Skorupski w bramce Bologny – „zrobi krzywdę” rodakowi na ławce trenerskiej Borussii…
- Nie śledzę na bieżąco Serie A, więc trudno mi o sportowych prognozach na ten mecz mówić.
- Na awans do fazy play off Ligi Mistrzów Bologna szanse ma już bardzo niewielkie…
- Ale – w kontekście całego sezonu – to raczej Borussia stoi teraz pod ścianą. Dla niej najważniejszy jest wynik w Bundeslidze, to na krajowym podwórku musi sobie zapewnić miejsce w europejskich pucharach na kolejny sezon. Sęk w tym, że trudno o optymistyczne prognozy, bo drużynie dziś po prostu brakuje pewności. Oby jej skutecznie poszukała we Włoszech!