Choć za nami dopiero inauguracyjny mecz mundialu– Ekwadorczycy pokonali w nim 2:0 reprezentację Kataru – mnożą się doniesienia z różnych reprezentacyjnych obozów o wymuszonych kontuzjami nieobecnościach na murawie wielkich gwiazd. Niespokojni mogą być nawet ci, którzy mają już na koncie trzy punkty. Enner Valencia, autor obu goli dla Latynosów w starciu z gospodarzami mistrzostw, dwukrotnie w trakcie spotkania – z powodu problemów z kolanem - korzystał z pomocy sztabu medycznego i ostatecznie opuścił boisko na kwadrans przed końcowym gwizdkiem.
W nocy z soboty na niedzielę piłkarski świat dowiedział się także, że na katarskich boiskach nie zobaczymy Karima Benzemy. Tegoroczny zdobywca Złotej Piłki nabawił się kontuzji mięśnia czworogłowego uda, eliminującej go z turnieju. Trener Didier Deschamps nie zdecydował się jednak na powołanie jego następcy, więc „Trójkolorowi” turniej rozpoczną z 25-osobową kadrą.
Romelu Lukaku ściga się z czasem
Duży niepokój panuje też w ekipie belgijskiej. Tutaj wątpliwości dotyczą innego napastnika. Romelu Lukaku – zresztą podobnie jak Benzema – tej jesieni grał bardzo niewiele w meczach klubowych (raptem cztery gry w Serie A i jedna w Lidze Mistrzów dla Interu), ale mimo kłopotów zdrowotnych (również z udem) znalazł się wśród powołanych na mundial przez Roberto Martineza.
Wiele wskazuje jednak na to, że belgijski snajper całkiem długo poczeka na ewentualny występ. W ostatnich dniach nie trenował, a przecieki z obozu „Czerwonych diabłów” nie zostawiają wątpliwości: Lukaku zabraknie w dwóch pierwszych grach mundialowych. Belgowie zagrają w nich z Kanadą (23.11.) oraz z Marokiem (27.11.). Do gry być może będzie gotów dopiero na wieńczące fazę grupową starcie z Chorwacją (1.12).
Dla Lukaku to trzeci turniej finałowy MŚ. W 2014 dotarł ze swą reprezentacją do ćwierćfinału (zagrał w czterech meczach, zdobył jednego gola). W 2018 z kolegami sięgnął po brąz, mając wkład w ów medal w postaci czterech trafień w sześciu grach.