Czesław Michniewicz

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz wzruszony po awansie Polski na mundial. "Zobaczyłem całe moje życie"

2022-03-30 1:11

Biało-czerwoni – wygrywając 2:0 ze Szwedami po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego – wywalczyli prawo gry na mundialu w Katarze. Czesław Michniewicz (52 l.) po końcowym gwizdku arbitra ukląkł i ucałował murawę „Kotła Czarownic”, a potem, gdy jego podopieczni świętowali na boisku, samotnie siedział na ławce, kryjąc twarz w dłoniach.

- To był wyjątkowy moment, w którym zobaczyłem całe moje życie; począwszy od dzieciństwa i małego chłopca kopiącego piłkę na łące, aż po to legendarne miejsce, w którym cała Polska czekała na sukces. Widziałem ten piłkarski żywot klatka po klatce – mówił, nie bez wzruszenia, selekcjoner, wyjaśniając nietypowe zachowanie; do radości całej ekipy dołączył dopiero po kilku minutach. - Poza tym chciałem jeszcze przez chwilę z boku popatrzeć i na chłopaków i ich radość, i na cały mój reprezentacyjny sztab.

Wątków pozaboiskowych w refleksjach selekcjonera było dużo więcej. Nie uciekał od przeszłości – zwłaszcza tej niedawnej, krótko po nominacji na to stanowisko. - Pisano wówczas, że podzieliłem na pół piłkarską Polskę. Dziś – jak sądzę – połączyłem ją na nowo. Dlatego też po końcowym gwizdku szepnąłem na ucho prezesowi Cezaremu Kuleszy: „Dziękuję za zaufanie”. Należały mu się te podziękowania, bo wiem, ile wycierpiał z mojego powodu, a raczej – z powodu decyzji o mojej nominacji. Poszedł pod prąd, musiał znieść wiele krytyki. Ale dziś wreszcie możemy świętować – podsumowywał „trudne tematy” zwycięski trener.

Jan Tomaszewski NA GORĄCO po meczu Polska - Szwecja. ZMIAŻDŻYŁ Szwedów, PRZYŁOŻYŁ też Sousie!

Michniewicz – jak ma w zwyczaju – po końcowym gwizdku sporo mówił o personaliach, kulisach konkretnych decyzji kadrowych, roszadach w składzie. Długo tłumaczył na przykład zaskakującą obecność w jedenastce Jacka Góralskiego, ale i zastąpienie go w przerwie Grzegorzem Krychowiakiem. - Miałem z „Góralem” dżentelmeńską umowę, że po ewentualnej żółtej kartce musi wytrwać na murawie jeszcze kolejnych pięć minut i nie popełnić kolejnego przewinienia, mogącego skutkować osłabieniem drużyny. Wytrzymał siedem, bo tyle było do końca pierwszej połowy. Ale kiedy poprosiłem go do linii i przypomniałem, że musi zachować chłodną głowę, odpowiedział w swoim stylu: „Trenerze, przecież musimy podostrzyć” - przytaczał rozmowę z końcówki pierwszej połowy selekcjoner, wywołując salwy śmiechu dziennikarzy obecnych na pomeczowej konferencji.

Zlatan Ibrahimović zawiedziony porażką w Chorzowie. Jasna deklaracja gwiazdy Szwedów

Poważnych tematów jednak też nie brakowało, bo przecież i przed samym spotkaniem nie brakowało poważnych problemów. Nie w pełni zdrów był chociażby Kamil Glik. - Miał uraz, z którym inni być może nawet nie wyszliby na rozgrzewkę. On – choć poprosił o to, by ewentualny zastępca był gotowy – wyszedł, a potem zagrał pełne 90 minut. Cały Kamil: jeśli mu nogi nie urwie, to po prostu gra. Mieliśmy także kłopot z Bartkiem Bereszyńskim, z Krystianem Bielikiem, który podkręcił kolano. Wszyscy jednak dograli do końca, co też dobitnie chyba świadczy o atmosferze w tym zespole – mówił Czesław Michniewicz. Nie chciał jednak wybiegać zbyt daleko w przyszłość, uciekając między innymi od porównań z meczem Polska – Niemcy w 2014 roku, będącym „kamieniem węgielnym” kadry Adama Nawałki. - Pamiętam oczywiście tamto spotkanie. Myślę, że nasz mecz ze Szwedami był równie fantastyczny, ale... czy będzie fundamentem zespołu zdolnego osiągnąć podobny sukces w wielkim turnieju? Za wcześnie na takie prognozy – selekcjoner ucinał sugestie narodzin nowego „dream teamu”.

Selekcjoner kadry Szwecji rozczarowany przegraną z Polską. „Brakowało nam wiary we własne możliwości”

We wtorkowy wieczór na Stadionie Śląskim o biało-czerwonym „dream teamie” rzeczywiście trudno było mówić, a sam selekcjoner od czasu do czasu wymieniał mankamenty w grze swych podopiecznych – zarówno zespołowej, jak i indywidualnej. Na szczęście nie przeszkodziły one w realizacji najważniejszego zadania: awansu na mundial. - Właśnie temu poświęcona była ostatnia przedmeczowa odprawa – przyznawał Michniewicz. - Przypomniałem chłopakom, co chcemy zrobić na boisku. Apelowałem, by myśleli nie o tym, o co gramy, ale o tym, jak mamy to robić. No i prosiłem, żeby nie komplikowali tak prostej gry, jaką jest futbol. Posłuchali! - podsumował sukces. I dostał aplauz na stojąco!

Cezary Kulesza zabrał głos po awansie Polski na mundial. Mówi o wielkiej dumie

Sonda
Czy Polska odniesie sukceś na MŚ Katar 2022?
Najnowsze