– Sztaby szkoleniowe Hiszpanii i Japonii w tym temacie równają się zero – grzmi ekspert „Super Expressu” Jan Tomaszewski, wybitny przed laty bramkarz, który obronił dwa rzuty karne w mundialu 1974. – 50 lat temu kazałem kolegom na treningach mówić, w który róg będą strzelać, wtedy mogłem poćwiczyć reakcję na piłkę, która w tamtych czasach była ciężka, a nie lekka jak obecnie. Teraz piłka śmiga niezwykle szybko i nie ma możliwości, żeby strzelić silnie w róg i żeby bramkarz jej dotknął. Tymczasem ci wszyscy wirtuozi z Hiszpanii są do bólu techniczni. I pewnie trener Enrique, który mam nadzieję, że wyleci szybko z reprezentacji, myślał: są takimi technikami, że na pewno dadzą radę. No i dali… Nastawiali się, że ośmieszą bramkarza, a wychodziły kompletne klopsy – dodaje legendarny reprezentant Polski.
Chorwacja zaskoczy Brazylię na mundialu? To od nich będzie najwięcej zależało
Dla mnie to zwykły frajer
– Proszę zauważyć, że w karnych, które były strzelone, jeśli ktoś uderzył mocno w róg, to nawet jak bramkarz tam pójdzie, nie ma szans – komentuje Jan Tomaszewski. – Nie dziwię się technicznym Hiszpanom, zwłaszcza że ich trener się nie sprawdził, mimo że był wybitnym piłkarzem. Natomiast zaskoczyła mnie niemoc zdyscyplinowanych Japończyków w karnych, oni powinni być dużo lepiej przygotowani. Nawet jeśli wiesz, że ten czy inny piłkarz strzela w konkretną stronę, to zawsze przecież może być jeszcze inna opcja: strzał w środek. Wtedy jest po sprawie. Generalnie jeśli uderzasz mocno, precyzyjnie i powtarzalnie, to nie ma problemu. A jak ja tutaj na mundialu patrzę jak zawodnik tak dziwnie biegnie i jeszcze patrzy, w którą stronę sobie strzelić, to dla mnie to zwykły frajer – podkreśla „Tomek”.
Beznadziejni wykonawcy
Także polscy kibice mieli powody do niezadowolenia w trakcie imprezy w Katarze. Przecież pierwszego rzutu karnego w MŚ nasz gwiazdor Robert Lewandowski nie wykorzystał z Meksykiem, a drugi strzał z 11 metrów z Francją też posłał w bramkarza i uratowało go tylko to, że wykonanie jedenastki powtórzono.
Mylili się i inni wielcy, choćby Lionel Messi w meczu z Polską, który strzelił mocno, ale Wojciech Szczęsny wykazał się przy tym uderzeniu fantastycznym instynktem. Jednak znakomita większość mundialowych pudeł to wina beznadziejnych wykonawców, a nie kunsztu golkiperów.
– Ja się zakładałem z partnerami z boiska, że jeśli ktoś mi strzeli pięć na pięć karnych, to zanoszę go do szatni. No i co? Ja byłem noszony… – kwituje Jan Tomaszewski.