Mecz w Budapeszcie na Puskas Arenie oglądał komplet widzów. Czekali oni na zwycięstwo lub remis rewelacyjnie spisującej się do tej pory drużyny prowadzonej przez włoskiego szkoleniowca Marco Rossiego. Jednak to od początku ton wydarzeniom na boisku nadawali jego rodacy prowadzeniu przez Roberto Manciniego. Włosi stwarzali od początku groźne sytuacje, a gospodarze wydawali się sparaliżowani wielką szansą zwycięstwa w grupie. W 27. min Madziarzy pogubili się przy wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki. Piłkę wywalczył Giacomo Raspadori i z bliska wpakował do bramki, zdobywając swojego piątego gola w 15. występie w reprezentacji. Po przerwie Węgrzy postawili wszystko na jedną kartę i mieli kilka doskonałych sytuacji do wyrównania, ale znakomicie spisywał się bramkarz Gianluigi Donnarumma. W 50. min w przeciągu kilkunastu sekund znakomicie obronił trzy bardzo groźne strzały Węgrów. Niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły, bo w 52. min. po składnej akcji Włochów, strzałem z bliska pod poprzeczkę Federico Dimarco strzelił drugiego gola.
Gikiewicz do kadry? Cezary Kucharski tłumaczy, co powinien zrobić Czesław Michniewicz. "Rafał ma..."
Węgrzy nie odpuszczali, bardzo dużo ożywienia w ich poczynania wniósł rezerwowy Callum Styles, ale do końca meczu Donnarumma bronił znakomicie i zachował czyste konto. Włosi są trzecią ekipą, która zapewniła sobie awans do turnieju finałowego, po Holandii i Chorwacji. Tym samym powetowali sobie częściowo wielkie niepowodzenie, jakim było odpadniecie w barażach do zbliżającego się mundialu. Jutro poznamy ostatniego zwycięzcę grupy w dywizji A Ligi Narodów. Portugalia zmierzy się u siebie z Hiszpanią i do awansu potrzebny jest jej przynajmniej remis.