Wojciech Szczęsny to jedna z najjaśniej świecących gwiazd mundialu w Katarze. Gdyby nie kapitalna forma naszego bramkarza, Polacy pewnie już dawno pożegnaliby się z nadziejami na pierwszy od 1986 r. awans do fazy pucharowej piłkarskich mistrzostw świata. Szczęsny wspaniale bronił z Meksykiem (0:0), a w meczach z Arabią Saudyjską (2:0) i Argentyną (0:2) obronił rzuty karne. – Fajne uczucie. Ja jeszcze nie byłem na świecie, kiedy ostatni raz wyszliśmy z grupy na mundialu. Dlatego miło jest być częścią tej nowej historii reprezentacji Polski - mówił zadowolony z siebie Szczęsny, gdy stało się jasne, że Polska wyszła z grupy i w 1/8 finału zagra z broniącą tytułu Francją.
Wojciech Szczęsny jest na ustach polskich kibiców i można powiedzieć, że odkupił winy po bolesnych wpadkach z poprzednich wielkich turniejów, z których reprezentacja Polski odpadała szybko i z hukiem. Najlepszy piłkarz zespołu Czesława Michniewicza na mundialu w Katarze potwierdził wysoką formę, którą imponował w barwach Juventusu Turyn. Trafił do niego z Arsenalu i to właśnie na początku jego przygody z klubem z północnego Londynu Szczęsny miał koszmarny wypadek, który mógł zakończyć jego karierę. Dramat wydarzył się na siłowni. Dźwigając ciężary, 17-letni wtedy polski bramkarz poślizgnął się, stracił równowagę i złamał obie ręce! Fatalna kontuzja zatrzymała jego rozwój na cztery miesiące w kluczowym okresie. - To było naprawdę szalone. Byłem na siłowni i robiłem przysiady. Straciłem równowagę, a ciężar spadł na moje ręce i złamał obie – wspominał ten wypadek Szczęsny. - To było trochę dziwne. Na siłowni było wtedy kilka osób. Zaczęli się śmiać, dopiero potem zdali sobie sprawę, że moje ramiona nie są do końca proste - dodał Szczęsny cytowany przez angielski "The Sun".
Wojciech Szczęsny zatrzyma wielką Francję? Bramkarz nie owijał w bawełnę
Na szczęście Wojciech Szczęsny wrócił do gry, a teraz jest jednym z filarów reprezentacji Polski, która w niedzielę zagra z wielką Francją o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze. – Ciśnienie z nas zeszło. Wiemy, jakim jesteśmy zespołem, jaka jest nasza klasa i gdzie jest nasz szklany sufit. Bycie w gronie 16 najlepszych zespołów na świecie jest dla nas wielką sprawą. Poza planami mamy też marzenia. Plan został wykonany, teraz czas na te marzenia – podkreślał bramkarz Juventusu. Szczęsny doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że z Francją trzeba zagrać na dwieście procent swoich możliwości. A i to może nie wystarczyć... – To, co pokazaliśmy z Argentyną, nie wystarczy na Francję. Remis nie wystarczy. Chociaż nie, mogą być przecież karne – zaśmiał się Szczęsny. – Żeby grać w ćwierćfinale, trzeba następny mecz wygrać i, jak wielkim faworytem nie byłaby Francja, to duma nam nakazuje, żeby spróbować i dać z siebie wszystko – obiecuje nasz bramkarz.
Wojciech Szczęsny zawieszony na mundialu? Wszystko przez rozmowę z Messim!