Najpierw zawalił pierwszy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z FC Porto przegrany przez Arsenal 1:2. Potem dolał oliwy do ognia, gdy po jego błędach Arsenal został ograny przez Wigan 3:2 i stracił ostatecznie szanse na walkę o mistrzostwo Anglii.
Na Polaka spadły gromy, a angielska prasa nadała mu pseudonim "Flappyhandski" (klaporęki).
Przeczytaj koniecznie: Fabiański w meczu z Wigan
W ostatnim meczu z Blackburn przeciwnicy wykorzystali nieudolność "Fabiana" przy górnych piłkach.
Zobacz pierwszą bramkę: LINK
Zobacz drugą bramkę: LINK
Mimo tego, jak przystało na dobrego trenera szkoleniowiec Fabiańskiego Arsene Wenger (61 l.) stoi za nim murem i daje mu kolejne szanse. Nie inaczej jest po tym meczu.
Skrót spotkania
Jadnak dla obiektywnego obserwatora nie ma złudzeń, "Fabian" zwyczajnie sobie nie radzi. Po blamażu z Wigan na łamach "Przeglądu Sportowego" bramkarz tłumaczył, że poza sytuacjami bramkowymi rozegrał dobry mecz.
Patrz też: Płacz Fabiana
Bzdura! Bo jeszcze w pierwszej połowie tamtego spotkania, piłka dośrodkowana ze skrzydła niczym strzała przelatywała przez pole pięciu metrów, bramki Kanonierów.
Dobry bramkarz, a w szczególności w Premiership nie może do takiej sytuacji doprowadzać. Fabiański ma swoje walory i właśnie to sprawia, że Wenger tak mocno go broni.
Ale wystawianie go tę chwile to jak walka pieściarza wagi średniej z bokserami ważącymi ponad 100 kg. Czyli jakby sie nie starał, zwyczajnie nie ma argumentów wobec mocnych ciosów przeciwnika.
Fabiańskiego skreślać nie można, a jedyne co jako polscy kibicie, życzyć mu możemy to dostosowania do wymogów Premier League. Niestety jak na chwile obecną się nie nadaje.
A jakie jest wasze zdanie?
Arsenal Londyn: Fabiański znów się nie popisał (WIDEO+SONDA)
2010-05-04
13:46
Arsenal Londyn przegrał mecz z Blackburn Rovers 1:2. W bramce Kanonierów kolejny raz wystąpił Łukasz Fabiański (25 l.). I ponownie jego występ pozostawił wiele do życzenia.