Anglia poza konkurencją
W tym oknie na transfery wydano ponad miliard euro. Nikt nie może się jednak równać z klubami Premier League, które zapłaciły za nowych piłkarzy ponad 800 mln euro. To blisko siedem razy więcej niż zespoły z francuskiej Ligue 1 czy niemieckiej Bundesligi. Zostawili rywali daleko w tyle, wyprzedzając ich o kilka finansowych długości. Zimowe okno zostało po prostu zdominowane przez angielskie ekipy. Prym na tym polu zdecydowanie wiodła Chelsea. Nowi właściciele londyńczyków szastali pieniędzmi na lewo i prawo sięgając po nowych zawodników. Wyliczono, że od momentu przejęcia klubu zainwestowali już blisko 700 mln euro, z czego tylko teraz ponad 300 mln euro. I to właśnie do nich należało ostatnie słowo tuż przed zamknięciem zimowego okna.
Rekord Premier League
Na koniec zrobili bowiem hitowy transfer. Nowym zawodnikiem The Blues został pomocnik Enzo Fernandez, który w ubiegłym roku z reprezentacją Argentyny czarował w Katarze, gdzie sięgnął po mistrzostwo świata. Teraz pomocnik ma kolejny powód do satysfakcji, bo przeszedł do historii światowego futbolu. Chelsea zapłaciła za niego 120 mln euro. To najwyższy transfer w dziejach Premier League.
Wydawało się, że z pozyskania Argentyńczyka nic nie wyjdzie, bo Benfica nie chciała wypuścić swojej gwiazdy. Nie zgadzała się na nowe oferty. Jednak w końcu uległa, ale trudno się dziwić, gdy spojrzy się na wspomnianą powyżej sumę. Ale to nie wszystko. Lepiej będzie można to zrozumieć, gdy zobaczymy za ile portugalski gigant pół roku wcześniej sprowadził Fernandeza z River Plate. To było „skromne” 14 mln euro. Teraz sprzedał go z ponad ośmiokrotnym zyskiem.
Będzie marsz w górę tabeli?
Władze Chelsea rozbiły bank, bo na liście dziesięciu najwyższych transferów aż pięć należy właśnie do londyńskiego klubu. Przypomnijmy, że wcześniej za 70 mln euro sprowadzony został m.in. Ukrainiec Mychajło Mudryk. Szachtar Donieck dostanie za niego kolejne 30 mln euro w bonusach. W Chelsea doszło do transferowej rewolucji. Czy to finansowe szaleństwo przełoży się na sukces? Jedno jest pewne już teraz - przed Fernandezem i jego nowymi kolegami ogromne wyzwanie, bo Chelsea zajmuje w Premier League dopiero dziesiąte miejsce.