Niedzielny hit Chelsea - Liverpool zaczął się od bomby atomowej, a później napięcie tylko rosło. Nie minęło 180 sekund, jak Martin Skrtel wykorzystał nieporozumienie w szeregach podopiecznych Jose Mourinho i posłał piłkę obok bezradnie leżącego Petra Cecha. Wyrównał - efektowną bombą zza pola karnego - Eden Hazard, a wynik, jeszcze w pierwszej połowie, ustalił Samuel Eto'o. Kameruńczyk przepchnął defensorów Liverpoolu i wykorzystał znakomite podanie Oscara.
>>>To musiało boleć! Zobacz koszmarną kontuzję Andersona Silvy!
W drugiej odsłonie bramki już nie padły, ale emocji nie zabrakło. Znowu bohaterem stał się Howard Webb, który nie zauważył idiotycznego ataku Eto'o na nogi - pozostającego bez piłki - Suareza. Urugwajczyk biegł za Cahillem, nie spodobało się to kameruńskiemu napastnikowi 'The Blues', a wszystkiemu przypatrywał się z kilku metrów arbiter. Jak mógł niczego nie zauważyć? Inna sprawa, że Liverpool zawiódł, podobnie jak wspomniany Urugwajczyk, któremu nie udało się wyśrubować rekordu bramkowego i grudzień kończy z 10 trafieniami.
Do walki o czołowe miejsca powoli wraca natomiast Tottenham, który bez problemów rozbił na swoim stadionie Stoke City. Bramki dla gospodarzy strzelali: z rzutu karnego Roberto Soldado, Moussa Dembele i Aaaron Lennon. Londyńczycy tracą 8 punktów do prowadzącego Arsenalu. Podopieczni Arsene'a Wengera pokonali w niedzielę Newcastle United na wyjeździe, ale ich problemem w najbliższych kilku dniach może być brak Mesuta Ozila. Niemiec boryka się z kontuzją barku i na murawę wróci w drugim tygodniu stycznia.
>>>Polacy zawodzą w Obersdorfie! Zimny prysznic na początek Turnieju Czterech Skoczni!
Następna kolejka Premieship w Nowy Rok. o 18:30 czeka nas kolejny hit. Manchester United podejmie Tottenham Hotspur.