Jose Mourinho latem tego roku był witany na Old Trafford niczym zbawca. Portugalczyk miał być tym, który przywróci dawny blask Manchesterowi po tym, jak ten został osierocony w 2013 roku przez Sir Aleksa Fergusona. Od tego momentu ani David Moyes ani Louis van Gaal nie potrafili choćby trochę nawiązać do sukcesów osiąganych przez klub za czasów legendarnego Szkota. Takie zadanie zostało postawione przed "The Special One", sprowadzono m.in. Zlatana Ibrahimovicia i Paula Pogbę, lecz United plasują się obecnie na 7. miejscu, a Portugalczyk jest niezadowolony.
- Moje życie tutaj to katastrofa. Chciałbym czasami iść na spacer i nie mogę. Chciałbym pójść na drugą stronę miasta, zjeść normalnie w restauracji i nie mogę - mówi w rozmowie ze "Sky Sports". Mourinho tęskni również za swoją rodziną, która została w Lonydnie, gdzie wcześniej pracował na Stamford Bridge w Chelsea. - Mam kupić dom? Nie wiem, nie wiem. Rzeczywistość jest taka, że w przyszłym tygodniu moja córka skończy 20 lat, a za kilka miesięcy mój syn będzie miał 17. Oni mają ułożone życie. Uniwersytet w Londynie, piłka nożna w Londynie, przyjaciele. Są już w wieku, że nie będą jeździć za mną wszędzie. Po raz pierwszy rodzina funkcjonuje więc w inny sposób. Próbujemy to zrozumieć i zobaczyć jak będą ewoluować nasze odczucia. Staramy się poradzić sobie z sytuacją - dodaje Portugalczyk.
W środowy wieczór w Pucharze Ligi Angielskiej Manchester United w walce o awans do ćwierćfinału tych rozgrywek zmierzy się w prestiżowym pojedynku z Manchester City, którego trenerem jest Pep Guardiola. 10 września na Old Trafford "Obywatele" wygrali 2:1.
Jose Mourinho o życiu w Manchesterze: To KATASTROFA
Jose Mourinho nie ma łatwego życia w Manchesterze dosłownie i w przenośni. "Czerwone Diabły" w Premier League grają poniżej oczekiwań i zajmują miejsce poza podium. Natomiast Portugalczyk nie może się przyzwyczaić do życia w tym mieście narzekając na to, że nie może wyjść nawet na spacer. Smaczku tej historii dodaje fakt, że jego rodzina mieszka w... Londynie.