O tym, że zrobi się logistyczny problem, było wiadomo tuż po tym, jak Liverpool po dreszczowcu zakończonym remisem 5:5 i konkursie rzutów karnych wyeliminował z Carabao Cup ekipę Arsenalu. Ćwierćfinał tych rozgrywek zaplanowano bowiem na 17 grudnia, a dzień później "The Reds" mają rozpocząć zmagania w Klubowych Mistrzostwach Świata w Katarze. Napięty kalendarz zawierający także Premier League, FA Cup czy Ligę Mistrzów sprawia, że trudno było wyszukać dogodną datę alternatywną.
Już po wyeliminowaniu Arsenalu trener Liverpoolu, Jurgen Klopp, grzmiał, że jeśli nie znajdzie się żaden dogodny termin, to jego zespół albo nie przystąpi do kolejnej rundy Pucharu Ligi Angielskiej i przegra walkowerem, albo odstąpi awans do tej fazy Arsenalowi. Ostatecznie, jak informuje doskonale zorientowany w realiach "The Reds" dziennikarz "The Times", Paul Joyce, stanęło na rozwiązaniu pośrednim. Aż trudno je sobie wyobrazić!
Polecany artykuł:
Na prośbę klubu ustalono, że potyczka z Aston Villa dojdzie do skutku we wtorek, 17 grudnia. A już dzień później drużyna mistrzów Europy wybiegnie na murawę w Katarze, aby walczyć z którymś z czempionów pozostałych kontynentów o zameldowanie się w finale Klubowych Mistrzostw Świata. Wszystko wskazuje więc na to, że potyczka w ramach Carabao Cup zostanie potraktowana po macoszemu i na boisko wybiegną rezerwy, podczas gdy pierwsza drużyna wraz z trenerem Kloppem uda się do Azji.