To druga kolejna porażka Swansea w ostatnich dniach. Druga klęska właściwie. W zeszły weekend zespół Łukasza Fabiańskiego przegrał 0:5 z Chelsea Londyn. Wtedy Polak - mimo wpuszczenia kilku goli - zebrał pozytywne recenzje. Tym razem na podobnie wysokie oceny nie zasłużył. Co tu opisywać, to trzeba zobaczyć:
Wpadka Łukasza Fabiańskiego... https://t.co/zgTlN2gn9h #Fabiański #Swansea
— Piłka24 (@Pilka24) styczeń 24, 2015
Krystian Bielik: Arsenal zapewnił mi nawet kierowcę [WYWIAD]
Inna sprawa, że reprezentant Polski nie był jedynym winnym klęski Walijczyków. Już w 6. minucie z boiska wyleciał Kyle Bartley. W końcówce podobny wyczyn stał się udziałem Gylfiego Sigurdssona. Ten drugi o tyle mniej zasłużył na burę, że w pierwszej odsłonie przynajmniej zrobił to, co umie najlepiej. Zszedł do środka, zamknął oczy i pokonał Simona Eastwooda strzałem z niemal trzydziestu metrów:
FACT: Everyone loves Gylfi Sigurdsson! #GOLAZO! https://t.co/HMQOFl7xGd
— 101 Great Goals (@101greatgoals) styczeń 24, 2015
Później bramki strzelali jednak już tylko piłkarze z Championship i to oni rozegrają kolejny mecz w FA Cup w marcu. Rozegrana zostanie wówczas V runda rozgrywek. A Fabiański? Cóż, patrząc na to co się dzieje z reprezentacyjnymi bramkarzami - Wojciech Szczęsny na ławce Arsenalu, Artur Boruc regularnie grywa tylko w Championship, a Przemysław Tytoń hiszpańskiej ligi na razie nie zbawił - wiosenne starcia w eliminacjach Euro 2016 przestają napawać optymizmem. Oby więc przynajmniej "Fabian" nie stracił miejsca w podstawowym składzie.
Blackburn Rovers FC - Swansea City AFC 3:1 (1:1)
Bramki: Taylor 23, Gestede 78, Conway 89 - Sigurðsson 21
Blackburn: Simon Eastwood - Adam Henley, Matthew Kilgallon, Shane Duffy, Marcus Olsson - Chris Taylor, Tom Cairney, Lee Williamson (41. David Dunn; 77. Jordan Rhodes), Jason Lowe, Craig Conway - Joshua King (60. Rudy Gestede)
Swansea: Łukasz Fabiański - Àngel Rangel, Jordi Amat, Kyle Bartley, Dwight Tiendalli - Nathan Dyer, Tom Carroll (9. Federico Fernández), Jonjo Shelvey, Gylfi Sigurðsson, Modou Barrow (62. Jefferson Montero) - Bafétimbi Gomis (77. Nélson Oliveira)
Żółte kartki: Williamson - Dyer
Czerwone kartki: Kyle Bartley (7), Gylfi Sigurðsson (90)
W innych meczach byliśmy świadkami prawdziwego szaleństwa. Chelsea Londyn poległa 2:4 z Bradford - pierwsza wygrana tych drugich nad "The Blues" od 1912 roku - a Manchester City 0:2 z Middlesbrough. Mało? Leicester City - z Marcinem Wasilewskim od 26. minuty w składzie - pokonało Tottenham 2:1. Crystal Palace poradził sobie z Southampton, a przecież w piątek tylko zremisował Manchester United. "Czerwone Diabły" tylko teoretycznie uniknęły kompromitacji. Podopieczni Louisa Van Gaala ani razu nie skierowali bowiem piłki do siatki czwartoligowego Cambridge.
Ciekawe ilu bukmacherów zbankrutuje po takiej "sobocie cudów".
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail