Pechowiec Birgahi
Jednak nie obyło się w finale bez skandalu. Pod koniec pierwszej połowy narozrabiali kibice „Młotów”. Critstiano Birgahi został obrzucony przez fanów angielskiego klubu plastikowymi kubkami. Włoch dostał w głowę i po chwili cały był zakrwawiony. Potrzebna była przerwa, bo gracz wymagał pomocy ze strony sztabu medycznego. Obrońca "Violi" nie będzie mile wspominał finału. W drugiej połowie po jego zagraniu ręką sędzia podyktował rzut karny dla "Młotów". Jedenastkę wykorzystał Said Benrahma. Fiorentina zareagowała błyskawicznie, bo po pięciu minutach Giacomo Bonaventura wyrównał. Ale ostatni cios należał do „Młotów”.
Dramaturgia w finale
Rezerwowym w angielskim zespole był Łukasz Fabiański, który wraz z synem cieszył się z triumfu. - Przepiękne chwile. Mało kto się spodziewał, że taki klub jak my będzie wstanie osiągnąć taki sukces w europejskich pucharach - powiedział „Fabian” w rozmowie z Viaplay. - Przepiękna noc dla nas, dla kibiców. Naprawdę, wspaniała rzecz. Mecz w naszym wykonaniu nie był najlepszy. Pierwsza połowa była taka średnia. W drugiej troszkę to się rozkręciło, a końcówka była fenomenalna. Jeśli w finale jest taka dramaturgia, to nic dodać, nic ująć - podsumował polski bramkarz.
Fabiański dołożył cegiełkę
Były reprezentant Polski miał wkład w sukces West Hamu. - Oczywiście, że chciałbym grać w takim meczu jak finał - przyznał. - Uważam, że dołożyłem dużą cegiełkę do tego. Aby awansować do pucharów, to trzeba zająć dobre miejsce w lidze. Czuję się bardzo, bardzo spełniony. Cała moja rodzina jest na trybunach: rodzice, bracia, kuzyni. Świetnie, że ten finał był w Pradze, więc było w miarę blisko. Wspaniała chwila nie tylko dla mnie i klubu, ale i dla moich najbliższych - zdradził Fabiański w rozmowie z Viaplay.