Marzenie każdego sportowca. Niekorzystny wynik. 0:1. Oczy całego świata skupione na tobie. Rzut wolny. Ostry kąt. Sytuacja z pogranicza niemożliwych do wykorzystania. W bramce rywali fenomenalny Lee Grant, golkiper Stoke City, niekwestionowany bohater spotkania. I wreszcie kopnięcie. Mocne, zdecydowane. Trzymając się terminologii piłkarskiej, po prostu soczyste. Pajęczyna zdjęta, rekord pobity. Panie i panowie, oto znowu ja. Wayne Rooney, jeszcze nie umarłem, cokolwiek by pisali.
Zobaczcie sami:
Dla Rooneya gol przeciwko Stoke był wyjątkowy. 250. w barwach Manchesteru United. Rekordowy. Za plecami Anglika został już słynny Bobby Charlton, który 44 lata temu zamknął swój bramkowy licznik na 249 trafieniach. Zarazem też istotny dla Manchesteru United, który po udanym początku roku zmniejszył dystans do czołowej czwórki Premier League i ponownie odzyskał nadzieję na awans do upragnionej Ligi Mistrzów. Po bramce Rooneya i remisie ze Stoke City, podopieczni Jose Mourinho do czwartego Arsenalu tracą tylko trzy punkty.
Stoke City - Manchester United 1:1 (1:0)
Bramki: Juan Mata 19 (s) - Rooney 94
Wayne Rooney is now @ManUtd’s record scorer. Here’s a breakdown of his goals record #PL #MUFC #STOMUN pic.twitter.com/kHVR1AmHUb
— Sky Sports Statto (@SkySportsStatto) 21 stycznia 2017