To był czas, w którym kibice Arsenalu byli bardzo mocno niezadowoleni z powodu polityki transferowej klubu. Arsene Wenger musiał pogodzić się ze stratą Cesca Fabregasa, który odszedł do Barcelony, a nikt wartościowy nie przyszedł w jego miejsce. Dopiero po tym blamażu menedżer AFC ruszył na transferowe zakupy i w ostatniej chwili wydał miliony funtów.
Wynik jednak poszedł w świat. Arsenal przyjechał na Old Trafford jak na ścięcie - mając kiepski bilans poprzednich dziesięciu spotkań w "Teatrze Marzeń": siedem porażek, dwa remisy i tylko jedna wygrana. Nikt jednak w północnym Londynie nie spodziewał się aż takiego lania.
ZOBACZ: Matty Cash i jego koledzy zaatakowani po meczu! Wstrząsające, obrzucali ich cegłami!
Blok defensywny, którym zarządzał młodziutki, wtedy 21-letni, Szczęsny - nie imponował. Armand Traore i Carl Jenkinson na bokach, w środku Johan Djourou oraz Laurent Koscielny. Dwa dni po tym spotkaniu Wenger postanowił wydać 10 milionów funtów na stopera Pera Mertesackera z Werderu Brema i 7 mln na Andre Santosa (lewy obrońca) z Fenerbahce.
Do przerwy Arsenal przegrywał z United 0:3, a Szczęsnemu można przypisać udział przy golu Danny'ego Welbecka (na 1:0). Po przerwie Polak mógł lepiej zachować się przy rzucie wolnym Wayne'a Rooneya i to by było na tyle. Pozostałe trafienia United to były precyzyjne, silne lub umiejętne strzały "Czerwonych Diabłów". Kilkanaście dni po tym spotkaniu miało miejsce zgrupowanie reprezentacji Polski przed sparingami z Meksykiem i Niemcami. Do historii przeszły nagrania promujące mecz Ligi Mistrzów Arsenal - BVB, w których to Jakub Błaszczykowski drwiąco pytał przed kamerami telewizji nSport, czy Szczęsny wróci do domu przed dziewiątą - mając oczywiście na myśli liczbę straconych bramek, a nie godzinę...
Warto dodać, że na ławce Arsenalu w tamtym meczu był Łukasz Fabiański.