Philippe Coutinho to zawodnik, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Po fantastycznych sezonach w Liverpoolu rozstał się z klubem i za ogromne pieniądze przeniósł się do Barcelony. Piłkarz zmienił klub zimą i wejście do "Blaugrany" miał doprawdy imponujące. W swoich pierwszych 18 spotkaniach sezonu 17/18 zdobył 8 bramek i zaliczył 5 asyst. Dołożył do tego 2 bramki w Pucharze Króla. Wtedy wydawało się, że jego transfer był strzałem w dziesiątkę.
Niestety oczekiwania wobec niego szybko okazały się przerośnięte, a sam zawodnik zaczął zawodzić. W pierwszym pełnym sezonie w Barcelonie rozegrał 34 spotkania ligowe, w których zdobył tylko 5 bramek. Dołożył do tego co prawda 3 bramki w Lidze Mistrzów, ale było widać, że nie odnajduje się w składzie.
Brazylijczyk otrzymał szansę, by uratować swoją karierę. Po zawodnika zgłosił się Bayern Monachium. Klub jednak nie chciał kupować go "w ciemno". Dogadano się w sprawie wypożyczenia z opcją wykupu. W Niemczech 29-latek strzelił 8 goli w 23 spotkaniach. Dołożył do tego 6 asyst, większość do naszego reprezentanta Roberta Lewandowskiego. Wygrał z klubem Ligę Mistrzów, jednak Bayern nie zdecydował się na transfer. Mówi się, że kością niezgody była zbyt wysoka kwota odstępnego w stosunku do tego, co oferował sam zawodnik.
Brazylijczyk wrócił więc do swojego klubu. W bieżącym sezonie jednak nie zachwycił. Na boisku pojawił się jednak tylko 12 razy w lidze. Na jego koncie można zapisać tylko 2 bramki i taką samą liczbę asyst. Zawodnik doznał poważnej kontuzji i stąd nie uzbierał większej liczby spotkań. Do Coutinho w końcu stracono jednak cierpliwość. Kwota odstępnego zawarta w jego umowie przekroczyła 100 milionów euro, a jego kontrakt jest bardzo poważnym obciążeniem dla klubu, który znajduje się w ogromnym kryzysie finansowym. Barcelona zrobi wszystko, by odciążyć budżet i pozbyć się niezwykle drogiego w utrzymaniu zmiennika.
Po piłkarza chciał sięgnąć Carlo Ancelotti, widząc w nim i Jamesie Rodriguezie idealnych zawodników do rozgrywania piłki w Evertonie. Włoch przejął jednak Real Madryt, a Everton nie chce wykonywać pochopnych ruchów, zanim nie przyjdzie nowy trener.
Dość nieoczekiwanie do gry o 29-latka wszedł Olympique Marsylia, w której aktualnie gra nasz napastnik, Arkadiusz Milik. Klub z Lazurowego Wybrzeża szuka wzmocnień przed startem nowego sezonu i jedno z nich widzi właśnie w Brazylijczyku. W Marsylii są zdania, że Coutinho będzie zawodnikiem, który idealnie wzmocni środek pola i stworzy zabójczy duet z polskim napastnikiem. Tym samym, wraz z Polakiem mogliby sobie wzajemnie pomóc. Milik odzyskałby dawny rozgłos, a Coutinho mógłby dzięki niemu wrócić na poziom, do którego w przeszłości przyzwyczaił. Czy brazylijsko-polski duet popchnie Marsylię do Ligi Mistrzów lub nawet do wygrania rozgrywek ligowych?
Problemem może być jednak suma odstępnego oraz bardzo wysokie oczekiwania finansowe zawodnika. Mówi się, że marsylczycy mieliby wypożyczyć 29-latka na rok, a potem wykupić go za określoną kwotę. Czy zawodnik jednak zdecyduje się na obcięcie swoich zarobków? Zdaniem piłkarskich ekspertów może to być jego ostatnia szansa na uratowanie kariery. Coutinho ma już 29 lat, a jego wahania formy, ilość urazów oraz wysokie wynagrodzenie zniechęca wiele klubów. Czy piłkarz porwie Ligue 1? O tym być może przekonamy się w najbliższym sezonie.