Real zagrał źle. Momentami kompromitująco, momentami przeciętnie. Słabiutki Eibar stanął na swojej połowie i w pierwszej połowie właściwie zupełnie zneutralizował wojenną machinę Rafaela Beniteza. Źle grali wszyscy. Gareth Bale kolejny raz znikał na skrzydłach, Cristiano Ronaldo toczył własny bój z całym światem, w środku pola trwała niewytłumaczalna niemoc dotychczasowych liderów: Luki Modricia i Toniego Kroosa.
Koszmarna dyspozycja Cristiano Ronaldo
Zwycięstwo zapewniły jednak indywidualności. Najpierw Gareth Bale najwyżej wyskoczył w polu karnym, a później CR7 wykorzystał rzut karny po faulu na Lucasie Vazquezie. Młody skrzydłowy Realu należał zresztą do najjaśniejszych postaci w ekipie z Madrytu. Poza wywalczeniem "jedenastki", popisał się też efektownym podaniem na wolne pole do Ronaldo. Tyle że ten akurat w niedzielę nie tylko miewał problemy z dryblingiem, ale również z wykończeniem - a to trafiał wprost w Asiera Riesgo, a to znowu w boczną siatkę.
Pep Guardiola i Real Madryt? Sensacyjne doniesienia z Hiszpanii!
Gdybyśmy mieli spuentować ten koncert nieudolności, nie pozostaje nic innego, jak przywołać ten filmik. Tytuł: "Upadek".
Ronaldo should grow up tbh pic.twitter.com/7rLYvd8dSH
— Catalan Edition (@CatalanEdition) listopad 29, 2015
Real dzięki zwycięstwu utrzymał sześciopunktową stratę do Barcelony i wciąż liczy się w walce o tytuł mistrzowski. Tyle że patrząc na poziom prezentowany obecnie przez Katalończyków, "Królewskich" dzieli od tytułu wiele. Mniej więcej ze dwa okienka transferowe i jakieś 250 milionów wydanych na transfery.
Eibar - Real Madryt 0:2 (0:1)
Bramki: Bale 43, Ronaldo 82 (k)
Real Madryt: Keylor Navas - Carvajal (85. Benzema), Pepe, Nacho, Danilo - Modrić, Kroos, Kovačić (79. Casemiro) - James (65. Lucas Vázquez), Cristiano, Bale
Eibar: Riesgo - Capa, Pantic, Dos Santos, Juncà - Dani García, Adrián (70. Verdi), Escalante - Saúl Berjón (85. Hajrović), Sergi Enrich (86. Arruabarena), Inui