Sprawa sprzed lat odżyła po tym, jak pod koniec stycznia Santiso został trenerem drużyny kobiet Rayo Vallecano. - Ten sztab jest znakomity, ale nadal nam czegoś brakuje, czegoś, czego potrzebujemy. Musimy zrobić to, co chłopaki z Arandiny zrobili. Musimy wziąć dziewczynę, ale pełnoletnią, żeby nie wpakować się w kłopoty i załadować ją wszyscy razem. To podnosi morale sztabu i piłkarzy. Popatrzcie sobie na Arandinę, od razu awansowali - taką wiadomość w nagraniu audio wysłał Santiso do współpracowników na prywatnej grupie na WhatsApp. Cytowani przez niego „Chłopacy z Arandiny” to trzej piłkarze z klubu o tej nazwie, którzy w 2017 roku dopuścili się gwałtu na 15-letniej dziewczynie. Dwóch z nich otrzymał wyroki skazujące – na 3 i 4 lata. Po zatrudnieniu Santiso w Rayo Vallecano - piłkarki, piłkarze, sztaby szkoleniowe drużyn, a także kibice klubu byli oburzeni tym faktem, mając na uwadze, że Santiso namawiał w przeszłości do tak haniebnego czynu.
Zamieszanie, które również podchwyciły media, starał się uspokoić prezes klubu Raul Martin Presa, argumentując, że zdarzenie z wysłaniem wiadomości audio miało miejsce dawno temu, a Santiso miał za nie przeprosić. Zrobił to również w oświadczeniu na stronie klubowej Vallecano. - Pragnę zaznaczyć, że jestem osobą niekaraną i że od 15 lat pracuję nad rozwojem młodych piłkarzy w nienaganny sposób. Chcę zakończyć tę sprawę, ponownie przepraszając wszystkich, którzy poczuli się urażeni słuchając tego nagrania, o którym powtarzam, że czuję się bardzo zawstydzony i bardzo mi przykro - kajał się w oświadczeniu. Prezes klubu Presa w rozmowie z radiem Cadena SER, powiedział, że nie będzie zwracać uwagi na jakąkolwiek presję medialną, by zwolnić trenera.
Joachim Marx broni reprezentanta Polski. Porównał Arkadiusza Milika do Leo Messiego