Problemy Ronaldinho zaczęły się po wyroku brazylijskiego sądu w głośnej sprawie. Uznał on, że była gwiazda reprezentacji Brazylii i FC Barcelona wraz z bratem są zamieszani w nielegalną budowę platformy rybackiej w strefie ochronnej nad brzegiem rzeki Guaiba. Miał zapłacić milion euro. Problem w tym, że gdy przyszło do ściągania długu, na koncie byłego piłkarza znajdowało się... sześć euro. Władze postanowiły więc o zatrzymaniu paszportów obu mężczyznom.
Znaleziono inny sposób na wyegzekwowanie należności. Policjanci z Porto Alegre pojawili się w domu Ronaldinho. Zajęli trzy luksusowe samochody (jednego mercedesa i dwa BMW) i cenne obrazy autorstwa malarza Andre Berardo. Prawnicy Brazylijczyka zapowiedzieli złożenie odwołania, ale na finał sprawy musimy cierpliwie poczekać.
Fani zaczęli się zastanawiać czy Ronaldinho faktycznie zbankrutował. Wygląda jednak na to, że wcale nie, a po prostu chciał uniknąć zapłaty kary. Ostatnio Brazylijczyk często podróżował po Azji, by wywiązać się ze zobowiązań sponsorskich. Promuje także w Europie linię butów "R10".