Roman Kosecki

i

Autor: Cyfrasport Roman Kosecki

Roman Kosecki show

Polski bohater „remontady” w meczu Atletico z Barceloną. „Jak już strzeliłem pierwszego gola, to… potem poszło” [ROZMOWA SE]

2023-04-22 6:42

Hitem 30. kolejki LaLigi będzie niedzielne (godz. 16.15) starcie na Camp Nou, gdzie lider, Barcelona, podejmować będzie trzecie w tabeli Atletico Madryt. Oczy polskich kibiców śledzić będą przede wszystkim Roberta Lewandowskiego. Warto jednak pamiętać, że trzy dekady temu ładną kartę w Primera division zapisywał Roman Kosecki. A występem w potyczce z Blaugraną na zawsze wszedł do historii madryckiego klubu.

„Super Express”: - Czeka pan na niedzielne popołudnie?

Roman Kosecki: - Owszem, czekam. Potyczki Barcelony z Atletico to zawsze są fajne mecze dla kibiców i również – a mogę mówić z własnego doświadczenia – dla samych piłkarzy. Różną mają historię, różne niecodzienne rzeczy się w nich działy. Dobrze się je ogląda, ten niedzielny będzie też przyjemny dla oka. A wygra Atletico Madryt oczywiście!

- Polscy fani „Lewego” się oburzą, gdy to przeczytają! Ściskają przecież kciuki, by wreszcie znów coś strzelił...

- A niech się Robert przełamie. Nawet zaapeluję: „Robert, obudź się”. Ale Atletico i tak strzeli jedną bramkę więcej.

- Widzę, że „stara miłość nie rdzewieje”…

- Nie. Zawsze będę kibicować Osasunie i Atletico, bo w tych klubach grałem.

- I to jak! Był taki mecz na stadionie Vicente Calderon, 30 października 1993 roku. Coś panu mówi ta data?

- „Remontada”! Do przerwy przegrywaliśmy 0:3! Słynny Jesus Gil wszedł do szatni, ale – wbrew swym zwyczajom – nie krzyczał, nie machał rękami. Tylko powiedział parę zdań. Ale nawet nie musiał; sami siebie zmotywowaliśmy. A jak już strzeliłem pierwszego gola, to… potem poszło. Cisnęliśmy ich non-stop, aż do szczęśliwego końca.

- Czyli do 4:3, po pańskiej kolejnej bramce i po asyście w samej końcówce.

- Tak było…

- Teraz może być podobny grad bramek?

- Liczę na sporą liczbę goli.

- Barcelonie trudno jednak ostatnio przychodzi strzelanie tych goli. Dlaczego?

- Widzę sporo chaosu w grze Barcelony. Brakuje mi wzajemnego zaufania między piłkarzami. To nie działa dobrze na drużynę. Wielu zawodników zaczyna grać „pod siebie”, zbyt indywidualnie. Niepotrzebnie, bo potencjał drużyny jest ogromny; muszą tylko dobrze współpracować, żeby nabrać automatyzmów. Co ciekawe, w początkach sezonu widziałem to także w Atletico, ale od wielu miesięcy jest to prawdziwy zespół.

- Barca może na finiszu roztrwonić przewagę punktową?

- Nie sądzę. Raczej niemożliwe jest, by przegrała cztery mecze z rzędu, więc tytuł jest chyba pewny. Nerwowości w tym temacie w klubie nie ma; no może wśród kibiców, którzy w każdym meczu chcieliby pięciu-sześciu bramek. Tymczasem zespół Barcy wciąż się jeszcze dociera. Zawodnicy potwierdzają – bądź nie... – swą przydatność na przyszły sezon. To ważne, bo w nim już nie będzie „przebacz”, jeśli Barcelonie znów nie uda się namieszać w Europie.

- Brak skuteczności Roberta może się wiązać z takim właśnie niepokojem o własną przyszłość w Barcelonie?

- Nie sądzę.

- Jak tę niemoc strzelecką przełamać?

- Robert potrzebuje normalnego podejścia do meczu. Bez nerwów, bez presji: „musisz, musisz”. Potrzebne mu jest wyjście na boisko z myślą: „Gram, bo to lubię”. Jeśli będzie tak podchodził do meczu, znów zacznie strzelać.

- Co powinien zrobić Xavi Hernandez, by dotrzeć do Roberta z takim przekazem?

- A niech Xavi sam rozwiąże ten problem, niech zarobi na swoją wypłatę! Jak ja bym był trenerem Barcy, to Robert w każdym meczu strzelałby dwa gole (śmiech)

- Może trzeba „Lewemu” dołożyć w przyszłym sezonie Leo Messiego do składu?

- Messi się przyda Barcelonie pod jednym warunkiem: że jak wróci, to będzie biegał, a nie dreptał po boisku...

Sonda
Czy chciałbyś zobaczyć duet Lewandowski - Messi w następnym sezonie?
Listen on Spreaker.
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze