Real pod wodzą Zidane'a gra w kratkę. Albo gromi przeciwników aplikując im po kilka goli, albo niemiłosiernie się z nimi męczy. Wystarczy spojrzeć na bilans spotkań Francuza jako trenera: zwycięstwa z Deportivo 5:0, Sportingiem Gijon 5:1 czy Espanyolem 6:0, ale też remis z Betisem 1:1 czy ostatnio wymęczona wygrana z Granadą.
Levante - Barcelona: Messi i spółka z klubowym rekordem! Kiedy przegrali ostatni raz?
Na Estadio Nuevo Los Carmenes miało być lekko, łatwo i przyjemnie. W końcu wielki Real przyjeżdżał do przedostatniej drużyny w tabeli. Wszystkim wydawało się, że goście zrobią swoje, rozgromią rywali i z trzema punktami wrócą do domu. I ostatecznie wygrać się udało, ale przyszło to o wiele trudniej, niż piłkarze i kibice się spodziewali.
Co prawda to "Królewscy" pierwsi zdobyli gola, a zrobił to konkretnie niezawodny w tym sezonie Karim Benzema, który wykorzystał znakomite dogranie Daniego Carvajala. Później było jednak tylko gorzej. O ile w ataku gra wyglądała całkiem nieźle, to obrona popełniała sporo błędów i nie radziła sobie z aktywnymi i dzielnie grającymi piłkarzami Granady. W drugiej połowie pasywna postawa zawodników Realu się na nich zemściła. Znakomitą zmianę w ekipie gospodarzy zaliczył bowiem Youseff El Arabi, który już 2 minuty po wejściu na boisko wyrównał stan meczu.
Granada nie dawała za wygraną i nie chciała zadowolić się remisem. Łącznie w całym tym meczu strzeliła aż... trzy gole, ale dwa z nich słusznie nie zostały uznane z powodu pozycji spalonych. Real z kolei wreszcie dopiął swego. W 85. minucie sprawy w swoje ręce wziął rozgrywający bardzo dobry mecz Luka Modrić, który pięknym strzałem zapewnił swojej drużynie zwycięstwo i 3 punkty. Dzięki nim "Królewscy" wciąż mają 1 punkt straty do Atletico i 4 do Barcelony, ale drużyna z Katalonii ma do rozegrania jedno zaległe spotkanie.