Robert Lewandowski do meczy z Osasuną radził sobie w La Liga świetnie. Trudno znaleźć mecze, w których nie zdobywał bramek, albo nie notował asysty. Polak szybko odnalazł się na Camp Nou i kibice go pokochali. Problemy zaczęły się w starciu z Osasuną. Lewandowski już w 31. minucie zobaczył czerwoną kartkę, za dwa żółte kartoniki. Zawodnik mocno protestował i dyskutował z sędzią. Ale najgorszy okazał się gest, jaki wykonał przy opuszczaniu murawy.
Lewandowski prowokuje. To zdjęcie nie pozostawia wątpliwości, igra z ogniem?
Wyglądało to jak "drapanie" się po nosie wierzchnią stroną palca. Uznano to za gest obraźliwy w stosunku do arbitra i Lewandowski został zawieszony na trzy mecze. Choć Barcelona robiła, co mogła, aby zmniejszyć sankcję, ale to się nie udało. Lewandowski mógł zagrać dopiero w pierwszy dzień lutego i od razu zdobył bramkę dla Blaugrany. A w dodatku zdecydował się na lekką prowokację. Po wpisaniu się na listę strzelców wykonał swoją tradycyjną "cieszynkę", a następnie dołożył do tego... Drapanie się po nosie. Było to wymowne nawiązanie do sytuacji z końcówki ubiegłego roku i pewien prztyczek nomen omen w nos władz La Liga.