Patrzymy z podziwem na Lewandowskiego i jego 12 goli w 11 meczach na starcie sezonu, ale Pajor nie jest gorsza. To dopiero początek jej przygody w Barcelonie, a już ma 9 goli w 7 meczach. Nikt nie ma wątpliwości, że język polski to język urzędowy w polu karnym rywali ekip z Katalonii.
– Początek sezonu jest taki, jaki powinien być – mówi nam Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski. - Było pewne, że Ewa się odnajdzie w Barcelonie, bo gra w najlepszym sezonie na świecie. Barca szczyt formy ma przed sobą, ale nie widzę drużyny z większym potencjałem, a Ewa była takim brakującym elementem w FCB. Świetnie czuje się w polu karnym, wykorzystuje niemal wszystkie sytuacje, które wypracowują jej koleżanki. Jest wszechstronna i byłam spokojna o to, że da radę. Ona zawsze gra dla drużyny – podkreśla.
Choć to męski zespół Barcelony zagra zapewne więcej spotkań od żeńskiego, to Patalon nie ma wątpliwości, że Pajor nie zdejmie nogi z gazu.
– Ewa strzeli więcej goli od Roberta! – stwierdziła Patalon. – Żeńska Barcelona jeszcze nie jest w formie, a już wygrywa 8:1, 7:1. W tej lidze nie ma sobie równych, a to sprawia, że Ewa będzie mieć bardzo dużo sytuacji. To kosmiczna drużyna, one zagrożenie czują dopiero w Lidze Mistrzyń. Szykują na te rozgrywki najbardziej optymalną dyspozycję – dodała.
Polscy kibice z wypiekami na twarzy będą śledzić wyścig o tytuł najlepszego kilera w Barcelonie. Robert Lewandowski już otarł się o Złotą Piłkę, nawet dwukrotnie i nikt nie ma wątpliwości, że należała mu się za wspaniały 2020 rok. Pajor trafiła właśnie do zespołu, w którym są dwie zdobywczyni tej nagrody. – Na pewno każdy rok, w którym Ewa gra na najwyższym poziomie, świadczy o jej klasie i potencjale. Trafiając do Barcelony, na pewno była świadoma, że będzie w drużynie, która celuje w Lig mistrzyń. Jej tego trofeum brakuje, jeśli grała w finale, to ten finał był przegranym. Może mieć świadomość, że wygranie LM jest kluczowe. Ona najbardziej marzy o tym, o awansie z kadrą na Euro, to ją wtedy przybliży do wszelakich nagród – zakończyła Nina Patalon.