Informacja o zakazie transferowym spadła na Real i Atletico jak grom z jasnego nieba. Wiadomo, już, że oba kluby zapowiedziały odwołanie od decyzji światowej federacji piłkarskiej, która uniemożliwia zakup nowych piłkarzy latem 2016 roku i zimą 2017 roku.
Działacze "Królewskich" nie kryją zdziwienia, a po wstępnym zbadaniu całej sprawy mieli stwierdzić, że działacze FIFA są po prostu niekompetentni.
- Ten klub nigdy nie przyczyniał się do rozbijania rodzin małoletnich zawodników. Nie doszło ani do tego, że sprowadziliśmy zagranicznego zawodnika przy zostawieniu jego rodziny poza Hiszpanią, ani nie było takich okoliczności, że ciągnęliśmy rodzinę za piłkarzem. Żaden z tych dwóch przypadków, przez którymi próbuje chronić regulamin, nie miał miejsca w Realu Madryt - powiedział dyrektor generalny Realu Madryt.
Zobacz: Primera Division. Real i Atletico dostały zakazy transferowe! Co z Lewandowskim?
Zdziwienie w obozie Realu jest o tyle większe, że na liście nieprawidłowych transferów znajdują się synowie nowego trenera "Królewskich" występujący na różnych szczeblach rozgrywkowych. Właśnie na nich działacze chcą oprzeć swoją linnię obrony we wspomnianym odwołaniu, które jak wierzą, przyniesie pozytywny skutek.
- Argumenty są tak błędne, że prowadzą do absurdu, w którym klub jest karany na przykład za synów trenera pierwszej ekipy, synów Zidane'a. Kiedy argumenty są błędne, prowadzą do takich absurdów. Mamy przypadki synów Zidane'a czy brata Ezequiela Garaya, za którego klub także jest ukarany, a są to znane rodziny i dobrze znane przypadki, w których naszym zdaniem nie miało prawa dojść do żadnej nieprawidłowości. Zapewniam was, że wszystkie inne przypadki w postępowaniu, za które klub został ukarany, są dokładnie takie same - dodał Jose Angel Sanchez.