Nie wyobrażam sobie Sevilli bez Krycho

i

Autor: East News Timothee Kolodziejczak i Grzegorz Krychowiak podczas meczu FC Sevilla - Atletico Madryt

Timothee Kołodziejczak: Nie wyobrażam sobie Sevilli bez Krychowiaka

2015-05-07 4:00

Timothee Kolodziejczak (24 l.), lewy obrońca Sevilli, ma polskie korzenie, ale w naszej kadrze raczej nie zagra. Gra za to - razem z Grzegorzem Krychowiakiem - o to, aby wystąpić w finale Ligi Europy w Warszawie. Przed dzisiejszym półfinałem z Fiorentiną "Kolo" opowiedział nam o świetnych stosunkach z reprezentantem Polski, mimo że ten. obraża go po polsku.

"Super Express": - Jak wyglądają twoje relacje z Krychowiakiem?

Timothee Kolodziejczak: - Bardzo dobrze, i nie przeszkadza mi nawet to, że "Krycho" śmieje się czasem ze mnie. Mówi mi, że mimo iż mam polskie nazwisko, to na typowego Polaka nie wyglądam. Chodzi mu o kolor mojej skóry. Część mojej rodziny pochodzi z Martyniki i rzeczywiście jestem trochę "ciemniejszy" niż Grzegorz. Ale to wszystko w żartach. Jego nie da się nie lubić, choć sprawa z kolorem skóry to nie wszystko. Czasem Krychowiak obraża mnie po polsku!

Biografia trenera Legii. Henning Berg pił na kadrze, przemycał żonę do hotelu [ZDJĘCIA]

- Ale skąd wiesz, że to brzydkie słowa? Nie mówisz przecież po polsku.

- Nie mówię, ale wiem, kiedy "Krycho" mnie przezywa. Zawdzięczam to pradziadkowi, który pochodził z Polski i trochę nauczył starsze pokolenie mojej rodziny polskiego języka. Dobrze więc wyczuwam, kiedy Grzegorz przeklina w moim kierunku. Ale to też żarty oczywiście.

- Jaka jest tajemnica jego sukcesu w Sevilli? Kibice go kochają.

- We Francji grałem przeciwko niemu, więc znałem jego możliwości. Ale w Hiszpanii niesamowicie się rozwinął. Do waleczności, z której zawsze słynął, dołożył inne piłkarskie elementy. Do tego stopnia, że nasz trener nie wyobraża już sobie zespołu bez niego. Zresztą ja też nie. Mam nadzieję, że zostanie z nami choć jeszcze sezon dłużej.

- W ostatnim meczu Sergio Ramos złamał mu nos. A mimo to Krychowiak grał dalej.

- I to cały on! Po takim zderzeniu wielu piłkarzy zeszłoby z boiska i nie miałoby żadnej ochoty na nie wracać. Ale "Krycho" to twardziel. Rwał się do gry i wtedy, i teraz z Fiorentiną.

- Na przestrzeni ostatnich lat wracał temat twojej gry dla Polski. To sprawa otwarta czy zamknięta?

- Zamknięta nie jest, ale to mało prawdopodobne. Urodziłem się we Francji, tam spędziłem całe życie. Rozmawiałem z Damienem Perquisem. Mówił mi, że tak zwani cudzoziemcy mają problem z akceptacją w Polsce, w sensie, że wiele osób nie chce takich graczy w kadrze. Zatem to nie miałoby chyba sensu w moim przypadku.

- A byłeś kiedyś w Polsce?

- Nie, ale wybieram się pod koniec miesiąca. Na finał Ligi Europy w Warszawie. Dla "Krycho" gra w takim meczu i w takim miejscu byłaby czymś niesamowitym, ale dla mnie też. Oznaczałaby taki fajny powrót do korzeni mojej rodziny. Z jednej strony mocno się na to nakręcam, ale wiem też, że czeka nas "ciężki kawałek chleba" jeśli chodzi o pokonanie Fiorentiny. Trudna sprawa, jednak apetyt na grę w Warszawie mam ogromny.

Najnowsze