Feralnej kontuzji Arkadiusz Milik doznał we wrześniu ubiegłego roku w meczu ligowym ze SPAL. Zerwał wtedy więzadło przednie w kolanie i musiał się poddać operacji, a w kolejnych miesiącach przechodził przez żmudny proces rehabilitacji. Jakiś czas temu dostał jednak pozwolenie od lekarzy na powrót do treningów z zespołem i wydawało się, że jego powołanie do kadry meczowej i występ w meczu Napoli jest jedynie kwestią czasu.
Trener lidera Serie A Maurizio Sarri twierdził, że czeka jedynie na sygnał od samego piłkarza, że ten jest juz na sto procent gotowy - nie chodziło tu nawet o formę fizyczną, ale psychiczną. Media donosiły, że Milik boi się odnowienia urazu i woli zyskać więcej pewności trenując z kolegami, a nie od razu wskakiwać na głęboką wodę. Przypomnijmy, że w ciągu ostatniego półtora roku Polak pauzował aż dziesięć miesięcy ze względu na kontuzje kolan - w obu przypadkach musiał poddać się zabiegowi rekonstrukcji więzadła krzyżowego.
Tym razem nie chce, by taka sytuacja się powtórzyła, ale wygląda na to, że jest już nie tylko zdrowy, ale też gotowy mentalnie. "La Gazetta dello Sport" informuje, że Polak ma się pojawić w kadrze meczowej Napoli na najbliższe spotkanie ligowe z AS Roma - Jego powrót jest nieuchronny - czytamy w gazecie. 23-latek miał już usiąść na ławce podczas pierwszego starcia Ligi Europy z RB Lipsk, ale wtedy nie dostał jeszcze powołania. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, by wrócił na boisko po kilku miesiącach przerwy.