Już w czwartek Artur Boruc ze łzami w oczach wracał z treningu reprezentacji Polski. Bramkarz został zatrzymany przez kibiców Legii Warszawa, którzy odpalili mnóstwo rac i chóralnie skandowali jego nazwisko. Punkt kulminacyjny nastąpił jednak dopiero w piątek, przy okazji meczu Polska - Urugwaj na PGE Narodowym. Dziesiątki tysięcy kibiców na powitanie golkipera na murawie wzięło do rąk specjalne kartony, na których widniał numer "65" i napis "Król Artur".
Ruuuuuszyli na rozgrzewkę! #POLURU pic.twitter.com/n7KCAY1KuS
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) 10 listopada 2017
Podobny trykot jeszcze przed pierwszym gwizdkiem bramkarz dostał od prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Numer nie był przypadkowy - w piątek Artur Boruc zanotował swój 65. występ w drużynie narodowej. Oprócz tego selekcjoner Adam Nawałka postanowił wręczyć podopiecznemu opaskę kapitańską pod nieobecność Roberta Lewandowskiego.
W 44. minucie doszło do zmiany. Boruca w bramce zastąpił Łukasz Fabiański. Nie zaważyły piłkarskie umiejętności, ale chęć jeszcze większego uhonorowania 65-krotnego reprezentanta Polski. Schodzącego z boiska piłkarza angielskiego Bournemouth pożegnały owacje na stojąco z trybun, a koledzy z kadry ustawili się w szpalerze, przez który przeszedł wzruszony Artur Boruc.
Zobacz: Artur Boruc - pił, palił i balował, ale bronił świetnie [GALERIA]
Przeczytaj: Piłkarze Nawałki będą musieli śpiewać hymn szybciej. Wszystko przez PiS
Sprawdź: Kabaret na zgrupowaniu. Piłkarze nawciągali się... [WIDEO]