Bieniuk: Mało osób nam sprzyja

2009-10-15 13:07

- Jest niedosyt, bo przegraliśmy, a w drugiej połowie mieliśmy bardzo dużo sytuacji, w tym stuprocentowych, jednak nie chciało nic wejść - ocenił Jarosław Bieniuk (30 l.) po porażce ze Słowacją.

Po 22. latach w reprezentacji zagrał zawodnik z drugiej klasy rozgrywkowej.

- Ja zawsze powtarzam, że dla mnie Widzew Łódź jest sportowo w Ekstraklasie. Tam powinniśmy grać, a że nas nie ma, to tylko przyczyny formalne. Na pewno nie czułem się gorszy w czasie zgrupowania, bo chłopaków dobrze znałem, aczkolwiek prasa wywierała presję na mnie. W pierwszych minutach może było widać, że byłem lekko stremowany, ale później było coraz lepiej.

Czy czujesz niedosyt, że zabrakło cię w meczu z Czechami w Pradze?

- Byłem na to przygotowany, bo trener miał dylemat, czy postawić na mnie czy na Piotrka (Polczaka - przyp. red.). Sprawdził nas dwóch i jakieś informacje o nas ma na przyszłość.

Co myślałeś, gdy Seweryn Gancarczyk zdobył bramkę samobójczą?

- Nie powiem, co pomyślałem, bo to jest niecenzuralne (śmiech). Na pewno czułem załamanie. Atmosfera wokół reprezentacji jest gęsta i mało osób nam sprzyja, to czuć na każdym kroku. Ta bramka nas trochę podłamała, ale później się otrząsnęliśmy, tylko szkoda, że nic nie wpadło.

Za trzy lata Euro 2012. Widzisz siebie w kadrze na tę imprezę?

- Jestem człowiekiem ambitnym. Najpierw koncentruję się, by szybko wrócić z Widzewem do Ekstraklasy, bo włodarze klubu mają bogate plany. Dlaczego więc miałbym nie myśleć o Euro.

Jak się układa współpraca z Arkiem Głowackim?

- Znamy się dość dobrze, bo wspólnie gramy praktycznie od reprezentacji U-16 do seniorów, podobnie jak z Mariuszem Lewandowskim. Dobrze nam się współpracowało, tym bardziej, że za plecami mieliśmy doświadczonego Jerzego Dudka, który sporo pomagał, podpowiadał.

Najnowsze